Skandinaviska Enskilda Banken (SEB) od września rozpoczął w Warszawie działalność private bankingu w formie oddziału banku zagranicznego. - Dziś mamy około 100 klientów, w kolejnym roku chcemy tę liczbę co najmniej podwoić, a w ciągu trzech lat zwiększyć zarządzane aktywa do kilkuset milionów - mówi Antoni Leonik, dyrektor zarządzający Bankowości Prywatnej SEB w Polsce.
W ramach bankowości prywatnej SEB proponuje np. założenie prywatnego funduszu inwestycyjnego. Do tego potrzeba jednak 20-30 mln euro. Bank znalazł już w Polsce pierwszą osobę, dla której tworzy fundusz dedykowany.
Oferta SEB obejmuje m.in. akcje, obligacje i fundusze z niemalże całego świata. Pracownicy uszyją klientowi na miarę produkt strukturyzowany na żądanie, pomogą przygotować spółkę do sprzedaży, rozwiązać kwestie prawne i podatkowe.
Z szacunków rynkowych wynika, że potencjalnych klientów jest w Polsce od 10 do 15 tys. Są to osoby dysponujące co najmniej 1 mln zł. Nie musi to być kapitał wyłącznie w gotówce, mogą to być częściowo również akcje i nieruchomości traktowane jako inwestycje. Przez obecną sytuację na rynku kapitałowym liczba tych osób nieco zmalała, bo ich majątki się skurczyły. - Na razie nie mogą oni być klientami bankowości prywatnej, ale w Polsce średnia bessa trwa 1,5 roku i znosi indeks o połowę, więc takim klientom po prostu radzę poczekać. Zostały jeszcze cztery miesiące i kilkanaście procent - mówi z przekąsem Wojciech Białek, główny analityk SEB TFI.
Już w październiku otwarte zostaną dwie kolejne placówki BP SEB w Poznaniu i Katowicach, a w 2009 r. planowane są następne. Na razie firma szuka pracowników. W zależności od tego, gdzie znajdzie private bankerów z bazą własnych klientów, tam powstanie nowy oddział.