Nie milkną komentarze ekspertów po wtorkowej obietnicy premiera Tuska dotyczącej wprowadzenia euro w 2011 roku. W powszechnej opinii jest to termin realny, acz niezwykle trudny do wypełnienia. Oznaczałby bowiem wejście do mechanizmu ERM-2 już w przyszłym roku. Jest to ciężkie szczególnie w kontekście spowolnienia krajowej koniunktury gospodarczej oraz wyższego od celu NBP poziomu inflacji.

Taka zapowiedź zasugerowała z kolei rynkowi, że Rada Polityki Pieniężnej nie będzie tak skora do szybkiej redukcji stóp procentowych w 2009 roku. Po gwałtownym umocnieniu polskiej waluty jeszcze we wtorek, wczoraj zarówno euro, jak i amerykański dolar odrabiały straty.

Należy jednak pamiętać, że tak USD/PLN, jak i EUR/PLN znajdują się pod istotnymi poziomami oporu. W przypadku dolara są to okolice 2,50, zaś dla euro 3,50. Brak silnego impulsu dla dalszego osłabienia złotego może w średnim terminie zahamować korektę złotego względem tych walut.