Zapewne dopiero za kilka lub kilkanaście miesięcy dowiemy się tak naprawdę, ile pieniędzy odpłynęło z Rosji po kilkudniowej wojnie z Gruzją. Jednak już od paru tygodni pojawiają się szacunkowe opracowania, pokazujące, jakiego rzędu kwoty opuściły tamtejszą gospodarkę i system finansowy. Nie ma na razie danych pozwalających wyrokować o konsekwencjach obecnego kryzysu w stosunkach Moskwa-Zachód dla rynku nieruchomości, ale wielu ekspertów twierdzi, że będą one nieznaczne.
Rosyjski rynek nieruchomości w 2007 r. należał do najbardziej dynamicznych na świecie. 40-proc. wzrost cen domów i mieszkań przyciągał tam deweloperów z coraz bardziej odległych krajów; swojego miejsca na poważnie zaczęły tam szukać również firmy polskie. W tym roku wzrost cen nieco zwolnił, wciąż jednak nie na tyle, by uradować potencjalnych nabywców lokali mieszkalnych. Według firmy doradczej Knight Frank, w II kwartale były one średnio o 26 proc. droższe niż rok wcześniej. W kolejnych miesiącach dynamika ta zdaje się utrzymywać.
Jak dotąd bez paniki
Po wojnie w Gruzji rosyjski system finansowy opuściły miliardy dolarów - według analityków BNP Paribas, 34 mld USD. Jeszcze wcześniej agresywne poczynania Kremla wobec naftowego joint venture TNK-BP czy wobec koncernów stalowych stanowiły negatywne sygnały pod adresem zagranicznych firm szykujących się do dokonania w Rosji inwestycji bezpośrednich. Jednak z oczywistych względów rynek nieruchomości nie uległ tej pierwszej fali ucieczek. Zaangażowanie inwestorów ma tu charakter długoterminowy, a szybkie wycofanie kapitału oznaczałoby konieczność sprzedaży posiadanych aktywów z dyskontem wobec cen rynkowych. Władimir Pinajew, dyrektor zarządzający ds. obsługi firm i lokatorów w firmie doradczej Jones LaSalle, przypomina na łamach "Moscow News Weekly", że "żadnej nieruchomości nie można sprzedać w pięć minut, więc inwestorzy rynku nieruchomości postrzegają kwestie polityczne w sposób bardziej oderwany". Jak podaje agencja Ria Nowosti, Jones LaSalle i jej konkurencja nie narzekają na brak klientów. - Obecnie prowadzimy rozmowy z kilkoma zachodnimi firmami inwestycyjnymi i, szczerze mówiąc, jak dotąd nie widzimy żadnego ryzyka, że któraś z nich opuści rosyjski rynek nieruchomości z powodu obecnej sytuacji politycznej. Rynek rosyjski jest teraz bardziej atrakcyjny niż jakikolwiek inny - rynek nieruchomości w Londynie przechodzi kryzys, tak jak w Hiszpanii, więc zagraniczne firmy inwestują pieniądze w sektor nieruchomości w Rosji - tłumaczy Maksim Gasijew, dyrektor regionalny ds. nieruchomości i usług inwestycyjnych w Colliers International.
Wielkiego napływu też nie będzie