"Poranek na giełdach Starego Kontynentu wraz z notowanymi wówczas po zielonej stronie kontraktami na amerykańskie indeksy przebiegał w dość dobrych nastrojach. Warszawski indeks grupujący największe spółki zaczął dzień 3 pkt powyżej wczorajszego zamknięcia i przez pierwsze 1,5h utrzymywał się nad tym poziomem. Podobny scenariusz obserwowaliśmy na giełdach zachodnich" - poinformował w komentarzu Marcin Stebakow, analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego.
O godz. 10. na polski rynek napłynęły informacje odnośnie sprzedaży detalicznej oraz stopy bezrobocia za wrzesień. Pierwszy odczyt znalazł się na poziomie 11,6% i był nieznacznie wyższy od prognoz analityków mówiących o wyniku 11,4%. Sprzedaż detaliczna we wrześniu była zdecydowanie lepsza niż miesiąc wcześniej, kiedy to wyniosła 7,7%. Kolejne dobre dane napłynęły z rynku pracy. Stopa bezrobocia w Polsce ukształtowała się na poziomie 8,9% przy prognozie i ostatnim odczycie na wynoszącym 9,3%.
"Dane te nie wywołały zbytniej euforii na warszawskim parkiecie i nie przyczyniły się do istotnego wzrostu WIG20" - ocenił analityk.
W kolejnych godzinach obserwowaliśmy osłabienie się amerykańskiego rynku terminowego, który gwałtownym ruchem skierował się na południe, pociągając za sobą inne parkiety. W wyniku czego WIG20 o godz. 13. opadł na nowe minima bessy ukształtowane na poziomie 1.555,5 pkt, strata rodzimego indeksu wynosiła w tym momencie 7,6%.
Końcówka notowań wraz z odreagowaniem amerykańskich futures, przyczyniła się do wzrostu warszawskiego indeksu, który ostatecznie sesję zakończył na poziomie 1.617,3 pkt, notując dzienną stratę 3,94%. WIG stracił 3,70% i wyniósł 26.273,3 pkt. Obroty na rynku akcji wyniosły 1,5 mld zł.