Reklama

Będziemy liderem w kredytach

Z Jerzym Pruskim, prezesem PKO BP, rozmawia Łukasz Wilkowicz

Aktualizacja: 27.02.2017 05:42 Publikacja: 29.10.2008 07:38

Jaką ma Pan wizję rozwoju banku w najbliższych latach? Jak wyglądają prace nad nową strategią? Czy w warunkach kryzysu finansowego na świecie planowanie w ogóle ma sens?

PKO Bank Polski musi odzyskać i utrwalić pozycję niekwestionowanego lidera bankowości na rynku krajowym. Tym samym ma zostać numerem jeden w bankowości uniwersalnej, specjalizującym się w klientach detalicznych, z silnym wsparciem pionu korporacyjnego i bankowości inwestycyjnej. Dodatkowo, od początku pracy w PKO BP nie ulegało dla mnie najmniejszej wątpliwości, że to, co dzieje się na światowych rynkach finansowych, powinno być jedną z przesłanek nowego podejścia. Skala zaburzeń, które trwają już ponad rok, a przybrały na sile we wrześniu, już wiosną wskazywała, że wizja rozwoju spółki powinna być oparta na bardzo silnych fundamentach. Taka wizja jest częścią analiz, które towarzyszą wypracowywaniu nowej strategii banku.

Bardzo silne fundamenty, czyli jakie?

Przede wszystkim bardzo dobra podstawa kapitałowa. Nie powinno się, moim zdaniem, jeżeli chce się być stabilną, pewną, bezpieczną instytucją finansową, bazować w podstawie kapitałowej na różnych hybrydowych rozwiązaniach poza "czystym" kapitałem. One mogą być pewnym uzupełnieniem, ale bardzo niewielkim. Po tym, co stało się na rynkach finansowych, widać, że temu podejściu, które ma obecny zarząd PKO BP i ja osobiście, właściwie wszyscy przyznają rację.

Czy kapitały to jedyny czynnik, na którym chcecie bazować?

Reklama
Reklama

Nie. Stabilność instytucji finansowej musi być również oparta na stabilnej bazie depozytów. Dlatego PKO BP niedawno, ale jeszcze przed rozpoczęciem obecnej fazy kryzysu, uruchomiło nową, kompleksową i niezwykle mocną ofertę depozytową. Błąd, który został popełniony na świecie, polegał na tym, że zabrakło dobrego zarządzania płynnością. Uwierzono, że na stałe może być daleko idące niedostosowanie nie tylko terminów zapadalności aktywów i pasywów, ale też, że rozwój aktywów można finansować z innych źródeł niż depozyty, czyli z rynku hurtowego. Różne instytucje, także ta, którą w tej chwili kieruję, zakładały, że ekspansja będzie oparta na emisji dodatkowych obligacji i innych instrumentach.

Kolejnym fundamentem rozwoju będzie dążenie do doskonałości w zarządzaniu ryzykiem, ze szczególnym uwzględnieniem ryzyka kredytowego i ryzyka płynności.

Jak w Pana wizji rozwoju PKO BP ma wyglądać strona kosztowa? Koszty przez długi czas praktycznie nie zwiększały się, niedawno nastąpiło przyśpieszenie wzrostu do około 10 proc. w skali roku, choć nadal to mniej niż średnio na rynku. Czy dotychczasowa dynamika się utrzyma? Zmaleje? Wzrośnie?

Będą dwie przeciwstawne tendencje. Z jednej strony będzie proces trwałego zwiększania efektywności, z drugiej zaś konieczność utrzymania się w pierwszej lidze banków zaawansowanych pod względem technologicznym oraz szybki rozwój będą działały w kierunku wzrostu kosztów. Liczę, że wypadkowa tych dwóch tendencji spowoduje obniżenie relacji kosztów do dochodów.

O jakie działania chodzi?

Takie, które wiążą się z redukcją zatrudnienia czy zmianami organizacyjnymi - standaryzacją, automatyzacją i centralizacją wielu procesów - zmierzającymi do tego, abyśmy większą wagę przykładali do sprzedaży.

Reklama
Reklama

Co będzie wpływało na wzrost kosztów?

Mamy system informatyczny, który wymaga utrzymania. On powinien być uzupełniony o kolejne moduły, tak by bank zwiększał efektywność. Ponadto chcemy zwiększać skalę działalności. Chcemy pokazać się w lepszym wydaniu, jeśli chodzi o ekspansję oddziałów, szczególnie w dużych ośrodkach.

Bank będzie zwiększał liczbę oddziałów?

To nie jest wykluczone. Nie powinniśmy zakładać, że ona będzie stała. To będą nowoczesne placówki, które pokażą nowy wizerunek PKO BP jako banku nastawionego na kontakt z klientami.

W wymiarze ogólnym koszty będą więc rosły. Chodzi o to, by ten wzrost był pod kontrolą, i o to, by współczynnik kosztów do dochodów odsetkowych stopniowo się zmniejszał.Czy wiadomo już, kiedy zakończy się proces wprowadzania centralnego systemu w placówkach banku?

On właściwie jest już zamknięty. W starym systemie są realizowane jeszcze jedynie pewne operacje nieistotne z punktu widzenia wielkości aktywów banku.

Reklama
Reklama

Poprzedni zarząd mówił, że gdy migracja zostanie zakończona, będzie mógł określić skalę ewentualnej redukcji zatrudnienia. Czy takie szacunki zostały już dokonane? W ostatnich latach z banku odchodziło po około 1,5 tys. osób rocznie. Czy myśli Pan, że w przyszłym roku proces przyśpieszy?

Wprowadzenie systemu informatycznego uwalnia najprostsze rezerwy. Dotychczasowe spadki zatrudnienia były z tym w dużej mierze skorelowane. To, co jest zdecydowanie trudniejsze, to kwestia, jak "ustawić" bank w taki sposób, by minimalizować koszty, ale jednocześnie zwiększać efektywność działania. Już parę miesięcy temu zostało uruchomionych kilka inicjatyw, które docelowo wiążą się z poważnymi oszczędnościami, również jeśli chodzi o zasoby ludzkie.

Jaki jest planowany na przyszły rok spadek zatrudnienia?

Plan finansowy nie jest jeszcze gotowy. Nie możemy więc o tym mówić.

Na razie współczynnik wypłacalności PKO BP wynosi ponad 10 proc. Bank notuje też wysokie zyski. Czy w tej sytuacji można mówić o konieczności podniesienia kapitałów? Co za tym stoi? Czy wzrost skali działania ma być tak szybki, czy planowane są duże inwestycje, przejęcia?

Reklama
Reklama

Założenie o samowystarczalności rozwoju kapitałowego PKO BP mogło być w przeszłości co najwyżej spójne z założeniem, że baza kapitałowa będzie oparta na innych instrumentach niż środki z emisji akcji. Emisja długu podporządkowanego na warunkach planowanych przez poprzedni zarząd jest w tej chwili niemożliwa. Tymczasem nawet na rynku krajowym ekspansja w oparciu o dotychczasowe kapitały może się okazać nierealna.

Sądzę, że PKO BP ma szansę być w Polsce liderem, jeśli chodzi o dynamikę akcji kredytowej. Żeby taki pomysł zrealizować, muszę mieć silną podstawę kapitałową. Może jeszcze nie na przyszły rok, ale w dłuższym horyzoncie na pewno tak. Trzeba też pamiętać, że współczynniki wypłacalności polskich banków są na dobrym poziomie, powyżej 10 proc., ale nie ma powodów, by je obniżać - szczególnie biorąc pod uwagę obecną sytuację na rynkach finansowych czy perspektywę pewnego spowolnienia gospodarczego, która będzie się zapewne wiązała ze wzrostem ryzyka kredytowego.

Czy - zamiast dokonywania emisji akcji - lepszym rozwiązaniem nie byłoby np. niewypłacanie dywidendy?

To jest sprawa w gestii właścicieli, a nie zarządu. Praktyka jest taka, że dywidenda wynosi 40-50 proc. zysku. Niemal wszystkie banki na naszym rynku ją wypłacały. Nie wiadomo, co będzie w przyszłym roku. Ale trudno przyjąć założenie, że w średnim czy długim okresie bank nie będzie wcale wypłacał dywidendy po to, by w odpowiednim tempie powiększać fundusze własne. Nie ma takiego modelu rozwoju spółki, który przewidywałby brak dywidendy. Dlatego naturalną sytuacją jest, że spółki ją wypłacają, a kapitały zwiększają również w drodze emisji akcji.

Ostatnio doszło do pogorszenia sytuacji na Ukrainie, gdzie PKO BP ma spółkę zależną. Jak oceniają Państwo to, co się tam dzieje - z punktu widzenia Kredobanku? Czy podejmujecie jakieś działania pomocowe?

Reklama
Reklama

Sytuacja na Ukrainie jest poważna i zmusiła władze państwa do zwrócenia się o pomoc do MFW. Taka sytuacja nie jest dobra dla żadnego systemu finansowego. To jest wyzwanie dla każdego właściciela. Dla nas również. To, że sytuacja ekonomiczna na Ukrainie nie jest stabilna, było dla mnie oczywiste już wówczas, gdy rozpoczynałem pracę w PKO BP. Dlatego Kredobank był dla nas przedmiotem szczególnego zainteresowania. Wykonaliśmy tam już dużą pracę, włącznie ze zmianą władz, trwa program zwiększania efektywności.

To wszystko nastąpiło, zanim jeszcze sytuacja na Ukrainie się zdestabilizowała. Co robicie teraz?

Jesteśmy poważnym akcjonariuszem. Polityka PKO BP w stosunku do Kredobanku cały czas polega na ścisłych związkach kapitałowych i biznesowych. W każdym aspekcie działalności wspieramy rozwój Kredobanku.

Jak Pan ocenia efekty działalności oddziału PKO BP w Londynie?

W porównaniu z Kredobankiem to przedsięwzięcie jest nieporównanie mniejsze. Chcemy ocenić, jakie są szanse banku, który jest liderem na krajowym rynku, jeśli chodzi o możliwości trwałej, efektywnej i zyskownej obsługi dużych skupisk Polaków za granicą. Jest za wcześnie, by odpowiedzieć na to pytanie. Niewątpliwie to, co dzieje się na rynku finansowym, nie ułatwia rozwoju działalności w Wielkiej Brytanii.

Reklama
Reklama

Ale nie ma planów zamknięcia tego oddziału?

Nie.

Mówi Pan, że PKO BP ma być liderem pod względem dynamiki akcji kredytowej. Nie obawia się Pan ryzyka kredytowego?

Jeśli ryzyko kredytowe będzie rosło, to będziemy to uwzględniać w naszych decyzjach. Zwracam tylko uwagę, że w tej części, która jest skorelowana z fazą cyklu ekonomicznego, to ryzyko jest dla nas czynnikiem zewnętrznym, do pewnego stopnia niezwiązanym z naszą polityką. Zdajemy sobie sprawę z tego, że ryzyko rośnie. Nie widzę jednak żadnego powodu, by nawet w tych warunkach bank ograniczał udzielanie kredytów dla gospodarstw domowych. Oczekuję, że dynamika tych kredytów pozwoli nam być liderem.

Czy utrzyma się wysoka dynamika kredytów hipotecznych?

Nie widzę również dobrego powodu, by dynamika kredytów hipotecznych w złotych miała się zmniejszyć. Sądzę, że będzie istotnie wyższa niż w 2008 r.

A w kredytach walutowych?

Tu mamy zupełnie inną sytuację. Dla utrzymania dynamiki tych kredytów trzeba mieć pewność ich finansowania i pewność co do możliwości zamykania tzw. pozycji walutowych dla nowo udzielanych kredytów. PKO BP nie ma problemów z zamykaniem pozycji walutowej i z płynnością już udzielonych kredytów. Natomiast tak długo, jak długo utrzyma się niepewna sytuacja na rynkach, nie wydaje się racjonalne - zarówno z punktu widzenia konsumentów, jak i banku - rozwijać ten kierunek działalności. W związku z tym skoncentrujemy się na kredytach złotowych.

Jaka, Pana zdaniem, będzie sytuacja w kredytach dla firm?

Wysoki popyt na te kredyty może przewyższać dostępną podaż. PKO BP zrobi wszystko, by przyczynić się do zmniejszenia tej nierównowagi.

Czy PKO BP będzie korzystać ze swapów walutowych we frankach szwajcarskich, nad których udostępnieniem pracuje NBP?

Obecnie PKO BP nie ma potrzeby korzystania z tego typu instrumentów.

W jaki sposób nowa oferta depozytowa odbije się na wynikach finansowych banku? Do tej pory niskie oprocentowanie depozytów pozwalało na szybkie poprawianie zyskowności.

To była krótkowzroczna polityka, która nie była spójna z celem maksymalizacji zysku w średnim i długim okresie. Na podsumowanie wpływu nowej oferty depozytowej na wynik finansowy przyjdzie jeszcze czas. Ale, moim zdaniem, zmiana dokonuje się w taki sposób, by nie prowadzić do pogorszenia wyniku. Im większy wolumen, im większe środki to depozyty zewnętrzne - a dotychczasowe wskaźniki pokazują, że jest pod tym względem lepiej, niż zakładaliśmy - tym większy będzie ich pozytywny wpływ na wyniki finansowe banku. Po przekroczeniu odpowiedniego progu wielkości pozyskanych środków zysk banku zacznie się zwiększać. Nawet jeśli jednostkowa marża będzie niższa niż dotychczas.

Czy w przyszłym roku zysk będzie wyższy niż w tym?

Będzie satysfakcjonujący dla akcjonariuszy.

Dziękuję za rozmowę.

Patronat Rzeczpospolitej
W Warszawie odbyło się XVIII Forum Rynku Spożywczego i Handlu
Materiał Promocyjny
Inwestycje: Polska między optymizmem a wyzwaniami
Gospodarka
Wzrost wydatków publicznych Polski jest najwyższy w regionie
Gospodarka
Odpowiedzialny biznes musi się transformować
Gospodarka
Hazard w Finlandii. Dlaczego państwowy monopol się nie sprawdził?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Gospodarka
Wspieramy bezpieczeństwo w cyberprzestrzeni
Gospodarka
Tradycyjny handel buduje więzi
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama