[[email protected]][email protected][/mail]
W listopadzie 2008 r. Robert Rethy, analityk z UniCredit, wycenił na „zero złotych” akcje Grupy Lotos, która jest drugim po PKN Orlen producentem paliwa w Polsce.
[srodtytul]Brak staranności i rzetelności[/srodtytul]
Po zbadaniu sprawy KNF uznała, że rekomendację sporządzono „bez zachowania należytej staranności i bez zapewnienia rzetelności”. Wskazując m.in. na to, że analityk nie skorzystał z dwóch metod wyceny akcji spółki, pominął niektóre składniki jej majątku. W uzasadnieniu czytamy, że „wydając decyzję Komisja analizowała rekomendację w aspekcie jej formalnej zgodności z przepisami prawa”.
Rekomendacja UniCredit wywoła burzę na rynku. W raporcie datowanym na 21 listopada 2008 r. napisano bowiem, że gdańska firma ma mniej niż 50 proc. szans na przetrwanie. A wszystko z powodu wysokiego zadłużenia i pogarszających się warunków działalności w związku ze spadkiem notowań ropy oraz marż rafineryjnych. Szefowie Lotosu i minister skarbu (rząd kontroluje spółkę) musieli zapewniać, że firma nie stoi na skraju bankructwa. Wszyscy ostro krytykowali sam sposób przygotowania dokumentu oraz wnioski z niego wynikające. Ale i tak cena akcji spadła do niespotykanego poziomu – ok. 8 zł (w piątek kurs wyniósł 40,15 zł). Tylko w ciągu jednego dnia, gdy upubliczniono raport, kurs obniżył się o 19 proc. Informacje o możliwości ukarania UniCredit pojawiły się natychmiast, ale KNF zwlekała z podjęciem decyzji.