Informacje na temat możliwej transakcji pojawiały się na rynku w czwartek od samego rana. Agencja Bloomberg podała najpierw, że większościowy akcjonariusz Polskiej Grupy Energetycznej – Skarb Państwa – chce sprzedać 93,5?mln akcji tej spółki stanowiących 5 proc. jej kapitału w procesie przyspieszonej budowy księgi popytu. Według kolejnych źródeł pula walorów wystawionych na sprzedaż wzrosła do 10?proc. Transakcję przeprowadzali: ING, Credit Suisse, Dom Maklerski Banku Handlowego, UniCredit CAIB Poland i Ipopema Securities.
Ministerstwo Skarbu miało chętnych na cały pakiet 10 procent papierów PGE po 19,2 zł, ale zdecydowało się sprzedać około 7 proc. – poinformowała agencja Reuters, powołując się na swoje źródła.
Oznacza to, że resort skarbu mógł sprzedać w sumie 130,88 mln papierów energetycznej spółki za około 2,5 mld zł, z dyskontem 5,3 proc. wobec kursu PGE z dnia poprzedzającego transakcję (20,28 zł). Wówczas?udział Skarbu Państwa w kapitale spółki spadłby z obecnych 69,29 proc. do około 62,29 proc. Nadal jednak byłby to pakiet kontrolny.
Resort skarbu wczoraj na temat transakcji milczał. – Nie komentujemy doniesień o potencjalnie trwających lub nietrwających transakcjach spółek giełdowych oraz hipotetycznych scenariuszach ze względu na obecność tych podmiotów na warszawskim parkiecie – poinformowała nas Magdalena Kobos, rzeczniczka ministerstwa. Komentarzy nie udzielały też władze PGE.
Bez zaskoczenia
Analitycy podkreślają, że kolejnego etapu prywatyzacji spółki można było się spodziewać. – Minister skarbu nigdy nie ukrywał, że może sprzedać część akcji PGE, dlatego transakcja nie jest zaskoczeniem. Dziwić może jedynie czas sprzedaży, ponieważ jeszcze dwa czy trzy miesiące temu walory tej spółki energetycznej były wyceniane lepiej. Ostatnio kurs spadł, m.in. ze względu na zamieszanie wokół Grecji i odwrócenie się inwestorów od branży energetycznej. To dowód na to, że resort skarbu realizuje swój plan bez względu na okoliczności – twierdzi Robert Maj z KBC?Securities.