Rynek międzybankowy: Nie ma prostych rozwiązań

Globalny kryzys bankowy przypomniał boleśnie, że pożyczki międzybankowe nie powinny być źródłem finansowania akcji kredytowej.

Aktualizacja: 12.02.2017 17:29 Publikacja: 23.09.2012 20:43

Rynek międzybankowy: Nie ma prostych rozwiązań

Foto: GG Parkiet

Od czasu wybuchu globalnego kryzysu bankowego, który zaczął się od upadku Lehman Brothers, jak bumerang powracają propozycje dotyczące ożywienia (jak się to określa) międzybankowego rynku pieniężnego. Zanim jednak zaczniemy dyskutować, jak ożywiać rynek depo, warto się zastanowić, na ile postulaty tego rodzaju mają związek z rzeczywistością.

Lekcje z kryzysu

Zacznijmy od przypomnienia, jaką funkcję powinien pełnić rynek międzybankowy. Otóż jest on rynkiem, na którym banki pożyczają sobie wzajemnie swoje płynne rezerwy (środki, które mają na rachunkach w NBP), by dokonywać płatności międzybankowych. Do tego celu potrzebna jest płynność rynku depozytów międzybankowych o bardzo krótkich terminach zapadalności; głównie 1-dniowych. I te segmenty rynku międzybankowego pozostały w Polsce płynne – w przeciwieństwie do wielu innych krajów – nawet w okresie bezpośrednio po upadku Lehman Brothers. Działo się tak dlatego, że w Polsce nie było obaw o bankructwa banków.

Powracające postulaty ożywienia rynku międzybankowego odnoszą się do stawek 3- i 6-miesięcznych. Zanim jednak powiemy, na ile ożywianie tego segmentu rynku jest zasadne i możliwe, przypomnijmy kluczową dla naszych dalszych wniosków podręcznikową konstatację, o której – o dziwo – często się zapomina. Tę mianowicie, że utrzymanie równowagi w gospodarce wymaga między innymi tego, by relacja wielkości udzielonych przez banki kredytów do wielkości ulokowanych w nich depozytów gospodarstw domowych i przedsiębiorstw nie przekraczała 100 proc. Przed kryzysem przekraczała ona w wielu krajach znacznie 100 proc., co znaczyło, że akcja kredytowa banków rosła szybciej niż dochody pożyczkobiorców. Rodziło to ryzyko systemowe, które zmaterializowało się w postaci kryzysów bankowych. Globalny kryzys bankowy przypomniał boleśnie, że pożyczki międzybankowe nie powinny być źródłem finansowania akcji kredytowej.

Także w Polsce relacja wielkości udzielonych przez banki kredytów do zgromadzonych w nich depozytów zaczęła kilka lat temu szybko rosnąć, jakkolwiek przerwał to wybuch globalnego kryzysu bankowego. Chyba nie chcemy wracać do sytuacji, w której krótkoterminowe pożyczki międzybankowe finansowały w coraz większym stopniu wieloletnie kredyty hipoteczne. A jeśli na rynku nie występuje niezdrowa tendencja do finansowania akcji kredytowej pożyczkami międzybankowymi, to transakcji o dłuższych terminach zapadalności jest – z natury rzeczy – relatywnie mało i trudno liczyć, że będzie to płynny segment rynku.

Ożywianie rynku bez udziału podatników

To jednak rodzi problem polegający na tym, że 3- i 6-miesięczne stawki WIBOR są punktem odniesienia dla wyceny wielu instrumentów finansowych; w tym kredytów i swapów procentowych. Podawane często wyjaśnienia braku płynności rynku 3-miesięcznych pożyczek międzybankowych mówią o braku wzajemnego zaufania banków do siebie, a sugerowanym rozwiązaniem jest przejęcie przez NBP ryzyka kontrahenta w tego rodzaju transakcjach. NBP miałby przyjmować depozyty od banków posiadających nadwyżki i pożyczać je bankom poszukującym płynnych środków. W praktyce przyjęcie takich propozycji oznaczałoby, że NBP przejąłby wzajemne prawa i obowiązki stron transakcji, stając się kupującym dla każdego sprzedającego i sprzedającym dla każdego kupującego. Bank centralny stałby się wówczas czymś, co na rynkach finansowych określa się mianem centralnego partnera rozliczeniowego (Central Counterparty, CCP).

Brzmi to może sensownie, ale nie z punktu widzenia podatników, których reprezentuje NBP. Zupełnie nie jest bowiem jasne, dlaczego to podatnicy mieliby przejmować na siebie występujące na rynku międzybankowym ryzyko kontrahenta, zwłaszcza że zrealizowanie takiego postulatu nie zmieniłoby występującej na rynku sytuacji jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę, że brak wzajemnego zaufania odnosi się w dużej mierze do matek naszych banków, a nie do nich samych. A jeśli czynniki wpływające na wielkość stosowanych przez banki wobec siebie limitów mają charakter zewnętrzny, to trudno oczekiwać, że możemy tę sytuację łatwo zmienić.

Zastanówmy się zatem, jakie są możliwości pobudzenia rynku międzybankowego bez angażowania pieniędzy podatników. Z pewnością pożyteczne byłoby szybkie stworzenie przez utworzoną przez KDPW spółkę KDPW_CCP możliwości zawierania transakcji tri-party repo, w których KDPW_CCP, a nie NBP, byłby pośrednikiem biorącym na siebie ryzyko kontrahenta. Byłoby to spełnienie postulatu, aby ktoś trzeci zagwarantował rozliczenie transakcji. W tym przypadku gwarantem byłoby KDPW_CCP, które stawałoby się kupującym dla każdego sprzedającego i sprzedającym dla każdego kupującego w transakcji repo. Stawki z tego rynku mogłyby z czasem stać się punktem odniesienia dla wyceny innych instrumentów finansowych. By jednak tak się stało, rynek musiałby być płynny, a to będzie możliwe tylko w sytuacji, gdy koszty zawierania takich transakcji będą dostatecznie niskie.

Czy grozi nam syndrom LIBOR?

Wszystko, co dotąd powiedzieliśmy, prowadzi do wniosku, że problemy wynikające z braku płynności rynku pożyczek międzybankowych o dłuższych terminach zapadalności ma przyczyny, których nie da się ani łatwo, ani szybko usunąć. Pytanie zatem, jakie czynniki ryzyka rodzi taka sytuacja. Najważniejsze z nich polega na tym, że mogłoby to tworzyć pokusę manipulowania stawkami WIBOR. By dostrzec, że potencjalnie pokusa taka mogłaby występować, wystarczy zajrzeć do bilansów banków. Zacznijmy od kredytów, przyjmując – zgodnie z rzeczywistością – że oprocentowanie znakomitej większości złotowych kredytów hipotecznych jest bezpośrednio powiązane ze stawką WIBOR. Podobnie jest z kredytami dla przedsiębiorstw i instytucji finansowych. Bezpośrednio powiązane z WIBOR są także odsetki od niektórych papierów wartościowych. Oznacza to, że aktywa powiązane bezpośrednio z WIBOR mają wartość ok. 450 mld zł. Pasywów jest zdecydowanie mniej. To przede wszystkim tylko wybrane depozyty oraz niektóre obligacje, listy zastawne itp. Razem składa się to na kwotę ok. 100 mld zł. Co to oznacza? Ni mniej, ni więcej tylko tyle, że sztuczne zawyżenie WIBOR o 0,1 pkt procentowy dałoby w skali całego sektora dodatkowy zysk w wysokości 350 mln zł.

Czy jednak rzeczywiście grozi nam syndrom LIBOR? Można mieć wątpliwości. Po pierwsze, regulamin tworzenia stawki WIBOR jest jednak u nas nieco inny niż w przypadku LIBOR. W Polsce bank, który informuje inne banki o oprocentowaniu, na podstawie którego oblicza się WIBOR, musi na takich samych warunkach zawrzeć transakcje. Dotyczy to wprawdzie krótkiego, bo 15-minutowego okresu, następującego po podaniu oprocentowania, ale oferta może zostać odrzucona pod pretekstem braku limitu kredytowego, co daje jednak jakieś zabezpieczenie.

Dużo ważniejszy jest jednak drugi czynnik, który zmniejsza potencjalną pokusę manipulowania stawkami WIBOR. Jest nim to, że od kwietnia bieżącego roku – dzięki zmianie wprowadzonej w systemie płatniczym – NBP zna warunki, a więc i oprocentowanie transakcji, jakie są zawierane na rynku międzybankowym. NBP jest pod tym względem z pewnością w awangardzie banków centralnych. W takiej sytuacji bank, który informuje, że jest gotów pożyczać po jednej stopie, a de facto pożycza po innej, może być natychmiast zapytany przez NBP o przyczynę tej rozbieżności.

Dodajmy również, że jeśli nawet WIBOR nie odzwierciedla adekwatnie rzeczywistego kosztu pieniądza, to płynny jest rynek swapów walutowych, na którym banki pożyczają sobie złote pod zastaw walut obcych. Średnie dzienne obroty na tym rynku to prawie 20 mld USD. To mogłaby być kolejna, obok rynku tri-party repo, alternatywa dla wyznaczania faktycznej ceny pieniądza.

Autorzy są wykładowcami SGH i pracownikami NBP. Artykuł odzwierciedla ich własne poglądy.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy