Czy warto było czekać? Z perspektywy klientów TFI niekoniecznie. Nowelizacja ustawy nie zrewolucjonizuje rynku w rozumieniu inwestorów. Wprowadza tak naprawdę jedną istotną zmianę z ich punktu widzenia – jednolite w całej Unii zasady informowania o funduszach w zwięzły i prosty sposób za pośrednictwem KII (key Investor information) – takich samych w każdym kraju „kart produktu". – Statuty funduszy są długie, pisane prawniczym językiem. Wszystkie firmy zarządzające aktywami będą miały obowiązek publikowania podstawowych informacji o funduszach w przystępnej formie – mówi Leszek Kasperski, prezes Caspar TFI.
Jeżeli chodzi o korzyści dla samych inwestorów, to by było na tyle. Kwestią, którą rozstrzygnie czas, będzie wysokość opłat za zarządzanie.
– Polska jest jedynym krajem w Europie, w którym płaci się tak dużo za zarządzanie funduszami. Unijny standard to ok. 2?proc. w funduszu akcji i ok. 1?proc. w funduszu dłużnym. U nas to nawet dwa razy drożej. Myślę, że z czasem dojdzie do wyrównania tych różnic. Nie stanie się to za sprawą samej dyrektywy UCITS IV, choć w pewnym sensie przyspieszy ona ten proces – uważa Joanna Stec-Gamracy, prezes BlackRock w Polsce.
– W funduszach zagranicznych inna jest struktura opłat. Za zarządzanie pobierają one mniej pieniędzy, za to znacznie wyższa niż w Polsce jest opłata dystrybucyjna. Poza tym w zagranicznych TFI inwestujących w naszym regionie za zarządzanie funduszami akcji płaci się co najmniej 2,5 proc., niewiele mniej niż w polskich funduszach inwestujących na tych samych rynkach. Wysokość opłaty, również w funduszach zagranicznych, zależy od tego, gdzie i w co inwestuje fundusz – kontruje Kasperski.
Z perspektywy samych TFI zmiany też nie będą drastyczne. – Taniej i szybciej będzie można rozpocząć działalność za granicą – podaje Kasperski. TFI musi jednak mieć co pokazać zagranicznemu klientowi – dobre historyczne wyniki inwestycyjne – żeby myśleć o podboju nowych rynków zbytu.