Jako osoba pracująca na rynku kapitałowym, swoje nadwyżki staram się lokować w instrumentach mniej powiązanych z giełdą. Dotychczas zdecydowaną większość oszczędności posiadam w nieruchomości (mieszkanie, które będzie kapitałem na przyszłość) oraz w teoretycznie najbezpieczniejszych lokatach terminowych. Wraz ze spadkiem rynkowych stóp procentowych, a co za tym idzie niższym oprocentowaniem lokat, uwalniam kapitał i trzymam go na kontach oszczędnościowych (aby mieć do nich szybki dostęp). Mniejszą część swoich nadwyżek pieniężnych przeznaczam na inwestycje spekulacyjne – rynek kapitałowy oraz forex. W portfelu akcyjnym posiadam spółki o dużej kapitalizacji, które są liderami w swoich branżach. Inwestuję w wartość (value investing) i są to dla mnie inwestycje długoterminowe. Mniejszą część portfela (ok. 30 proc.) stanowią spółki bardziej spekulacyjne o podwyższonym ryzyku i większym potencjale zysku. Rynkiem, na którym najlepiej się znam, jest forex i na nim szukam szybkich zysków. Zdaję sobie sprawę z ryzyka, natomiast wiem, że przy odpowiedniej strategii w długim terminie mogę osiągnąć zysk. Niepewność co do przyszłej emerytury (czy to z OFE czy ZUS) sprawiła, że część oszczędności odkładam na dedykowane konto „emerytalne". Staram się zdywersyfikować swój portfel tak, aby mieć ekspozycję na różne gałęzie gospodarki i nie trzymać wszystkich jajek w jednym koszyku.