Taki horyzont czasowy powinien wystarczyć, by ulokowany w akcjach kapitał przyniósł dodatnią stopę zwrotu. Potwierdzają to historyczne statystyki. Od początku funkcjonowania polskiej giełdy WIG zyskiwał w 15 na 20 pięcioletnich okresów (przyjmując za pierwszy z nich lata 1991–1995, za kolejny lata 1992–1996 i tak dalej). Średnia stopa zwrotu z 15 zyskownych pięciolatek wynosi aż 305 proc., podczas gdy średnia z okresów stratnych to zaledwie 10 proc. na minusie. Równie optymistycznie wyglądają dane dla amerykańskiego indeksu S&P500. Na 20 ostatnich pięcioletnich okresów 12 zakończyło się zyskiem o średniej wielkości 93,3 proc., a w pozostałych przeciętna strata sięgnęła 10,4 proc.
Wygląda więc na to, że w długim terminie inwestorzy nie tylko będą martwi – jak mawiał słynny ekonomista John Maynard Keynes – ale również całkiem zamożni.
Inwestycyjny trud
W praktyce inwestowanie w dłuższym horyzoncie czasowym nie jest niestety takie proste. Po pierwsze, nie każdy inwestor jest w stanie zamrozić swój kapitał i spokojnie czekać, aż zacznie on przynosić zyski. – Inwestowanie długoterminowe nie jest strategią dla osób śledzących każde wahnięcie notowań w ciągu sesji. Jeśli nie jesteśmy w stanie przeżyć dnia bez sprawdzenia kursu akcji na zamknięciu, to nasze decyzje o długofalowej alokacji kapitału będą obarczone wpływem krótkofalowych wahań emocji. Dlatego podejście długoterminowe zalecałbym osobom, które są w stanie potraktować inwestycję w akcje jako formę systematycznego oszczędzania o podwyższonym ryzyku – tłumaczy Piotr Kaźmierkiewicz, analityk CDM Pekao.
Emocjonalne obciążenie można zmniejszyć na kilka sposobów. Jednym z nich jest określenie wielkości i rodzaju środków przeznaczonych na inwestycję. Nie istnieje oczywiście progowa wartość portfela, ale jasne jest, że im więcej środków, tym większe możliwości jego rozbudowy. Eksperci podkreślają, że najważniejszą kwestią jest jednak skłonność inwestora do zamrożenia środków na dłuższy okres. Dlatego, myśląc długoterminowo, ważne jest, by inwestować nadwyżki finansowe, a nie środki, które w perspektywie roku będziemy chcieli przeznaczyć np. na kupno mieszkania.
Analitycy podpowiadają ponadto, że dobrym wyjściem jest regularne odkładanie określonych kwot (np. co miesiąc albo kwartał). Takie podejście uczy systematyczności oszczędzania i pomaga uniknąć wejścia na rynek na tzw. górce. Zaletą tego podejścia jest również to, że podczas spadków pozwoli uśrednić cenę wejścia, przez co stanie się ona bardziej atrakcyjne w dłuższej perspektywie.