Najlepsi progności 2014 roku nagrodzeni

W ubiegłym roku koniunkturę w polskiej gospodarce najlepiej prognozowali Przemysław Kwiecień z XTB, Ignacy Morawski z BIZ Banku i Tomasz Kaczor z BGK.

Publikacja: 11.06.2015 06:00

Od lewej: Ignacy Morawski (BIZ Bank), Tomasz Kaczor (BGK), Przemysław Kwiecień (XTB), Małgorzata Zal

Od lewej: Ignacy Morawski (BIZ Bank), Tomasz Kaczor (BGK), Przemysław Kwiecień (XTB), Małgorzata Zaleska (członek zarządu NBP), Paweł Jabłoński („Rzeczpospolita”) i Andrzej Stec („Parkiet”).

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek jd Jerzy Dudek

Ubiegły rok zaskoczył ekonomistów m.in. zdecydowanym odbiciem wartości inwestycji, które okazały się głównym motorem gospodarki. Ale jej szybsze od oczekiwanego tempo wzrostu nie zapobiegło głębokiej deflacji, która pojawiła się latem.

Te nietypowe warunki przysporzyły sporych problemów uczestnikom konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego roku, który już po raz siódmy zorganizowały redakcje dzienników „Parkiet" i „Rzeczpospolita" we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim. Gala nagród odbyła się we wtorek wieczorem w warszawskiej Winosferze.

– Analizy mają wpływ na wiele decyzji o charakterze gospodarczym i finansowym, a więc pośrednio także na życie nas wszystkich. Nietrafione analizy mogłyby zaburzać sytuację na rynku – mówiła Małgorzata Zaleska, członek zarządu Narodowego Banku Polski, przewodnicząca kapituły konkursu. Jak dodała, dobremu analitykowi makroekonomicznemu potrzebna jest nie tylko wiedza, ale też intuicja.

Utytułowani laureaci

Największym wyczuciem pulsu gospodarki wykazał się w ubiegłym roku Przemysław Kwiecień, główny ekonomista Domu Maklerskiego X-Trade Brokers. On też odebrał nagrodę dla najlepszego analityka makroekonomicznego – czek na kwotę 50 tys. zł ufundowany przez NBP. Tuż za nim w rankingu ogólnym (więcej o zasadach konkursu piszemy w ramce poniżej) uplasowali się Ignacy Morawski, główny ekonomista BIZ Banku (to jedna z marek, pod którymi działa FM Bank PBP), oraz zespół Banku Gospodarstwa Krajowego pod wodzą Tomasza Kaczora.

Wszyscy trzej laureaci mają za sobą sukcesy także w poprzednich edycjach konkursu prognostycznego. Przemysław Kwiecień, doktor nauk ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego i posiadacz cenionego w branży finansowej certyfikatu CFA, związany z XTB od 2007 r., był m.in. najlepszy w przewidywaniu dynamiki inwestycji w 2012 r.

Ignacy Morawski, w przeszłości m.in. dziennikarz ekonomiczny „Rz", zajął wówczas drugie miejsce w rankingu ogólnym, z kolei rok później najcelniej prognozował zmiany PKB. Tomasz Kaczor z zespołem w 2013 r. był na podium wśród prognostów inflacji.

Utytułowani laureaci

W ubiegłym roku Kwietniowi zwycięstwo przyniosły celne przewidywania dotyczące dynamiki cen i zmian PKB. W tych kategoriach zajął pierwsze miejsca. Był również trzeci (ex aequo z zespołem Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych) w prognozowaniu salda rachunku obrotów bieżących, kolejnego wskaźnika, który bardzo w 2014 r. zaskakiwał (deficyt Polski na tym rachunku znacznie się skurczył wskutek m.in. gwałtownej przeceny ropy naftowej skutkującej spadkiem importu).

– Saldo rachunku obrotów bieżących i dynamika inwestycji to najtrudniejsze do prognozowania zmienne spośród tych, które uwzględniane są w konkursie. Łatwiej jest stosunkowo celnie prognozować zmiany PKB czy dynamikę cen, co jednak nie oznacza, że łatwiej w tych kategoriach wygrać, bo warunki dla wszystkich są takie same – powiedział „Parkietowi" zwycięzca konkursu.

Nowe pokolenie

W prognozach dynamiki cen za Kwietniem uplasowały się zespoły analityków banków BPS oraz BGK. W kategorii PKB drugie i trzecie miejsce przypadły odpowiednio ekonomistom banków PKO BP oraz Pekao.

Dynamikę inwestycji najcelniej prognozowali w ub.r. Paweł Mizerski z AXA TFI, Janusz Dancewicz, który konkurs rozpoczynał jako główny ekonomista DZ Banku, kończył zaś jako wiceprezes firmy Raymond James w Europie Środkowo-Wschodniej, oraz zespół analityków mBanku pod kierownictwem Ernesta Pytlarczyka.

W prognozach bilansu obrotów bieżących Kwiecień dał się wyprzedzić Mizerskiemu (w rankingu ogólnym pomimo wygranej w dwóch kategoriach zajął 16. miejsce) oraz Januszowi Jankowiakowi z Polskiej Rady Biznesu, najbardziej utytułowanemu uczestnikowi konkursów „Parkietu", „Rzeczpospolitej" i NBP (triumfował w 2012 i 2009 r., w 2013 r. najlepiej prognozował rachunek obrotów bieżących).

Stopę bezrobocia najcelniej antycypowali w ubiegłym roku: zespół analityków z polskiego oddziału Societe Generale, gdzie głównym ekonomistą jest Jarosław Janecki, dr Wojciech Zatoń z Instytutu Finansów Uniwersytetu Łódzkiego oraz ekonomiści Raiffeisen Bank Polska z Martą Petką-Zagajewską na czele.

Najlepsi progności poszczególnych wskaźników, które są brane pod uwagę w rankingu ogólnym, otrzymali nagrody w wysokości 5 tys. zł. Dodatkowo wyróżniony został najlepszy zespół studencki. Ten laur przypadł w udziale Studenckiemu Kołu Naukowemu Analiz i Prognozowania Gospodarczego 4Future z Uniwersytetu Łódzkiego, którym opiekuje się Wojciech Zatoń.

Uboczne skutki fuzji

W VII edycji konkursu uczestniczyło 45 indywidualnych ekonomistów i zespołów analityków, a więc nieco mniej niż rok wcześniej. Spadek to m.in. skutek uboczny fuzji w sektorze bankowym, który sprawia, że kilka zespołów się połączyło.

Nad przebiegiem konkursu czuwała kapituła w składzie: Małgorzata Zaleska, Andrzej Sławiński, dyrektor Instytutu Ekonomicznego NBP, Jacek Kotłowski, zastępca dyrektora IE NBP, Aleksander Welfe, doradca prezesa NBP, oraz Paweł Jabłoński, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej".

– Mamy ciekawe czasy, kiedy ludzie nie bardzo wiedzą, gdzie się znajdują. Często postrzegają sytuację gospodarczą w barwach ciemniejszych, niż to jest w rzeczywistości – wskazywał podczas wtorkowej gali ten ostatni. – Dlatego tak wartościowe są udane analizy i prognozy – podkreślał.

[email protected]

Zasady konkursu | Najwyżej punktujemy prognozy formułowane z dużym wyprzedzeniem

Najlepszy analityk makroekonomiczny w konkursie „Parkietu", „Rzeczpospolitej" i Narodowego Banku Polskiego wyłaniany jest na podstawie prognoz dotyczących pięciu wskaźników: rocznej zmiany indeksu cen konsumpcyjnych (CPI), rocznej zmiany PKB, rocznej dynamiki inwestycji, kwartalnego salda obrotów bieżących oraz – począwszy od 2012 r. – stopy bezrobocia rejestrowanego na koniec kwartału. Prognozy zbieramy pod koniec marca, czerwca, września i grudnia. W każdej rundzie prognostycznej uczestnicy konkursu mają za zadanie przewidzenie kształtowania się pięciu zmiennych w czterech kolejnych kwartałach. To oznacza, że prognozę na każdy kwartał dla każdej zmiennej formułują czterokrotnie podczas trwania konkursu. Zgodnie z tym schematem przewidywania na I kwartał 2014 r. zbierane były już w marcu 2013 r. W marcu tego roku, oprócz prognoz na II, III i IV kwartał 2015 r. – czyli do VIII edycji konkursu – zbieraliśmy już przewidywania na I kwartał 2016 r., czyli do IX edycji konkursu. Za każdą prognozę uczestnicy konkursu mogą otrzymać 0, 1, 3 lub 5 punktów w zależności od tego, jak wypada ona na tle faktycznego odczytu danego wskaźnika (przy czym bierzemy pod uwagę odczyty wstępne) oraz mediany przewidywań wszystkich uczestników. Sumując punkty za prognozy na dany kwartał, największą wagę przypisujemy tym formułowanym najwcześniej, czyli z rocznym wyprzedzeniem, najmniejszą zaś najświeższym, sporządzonym z kwartalnym wyprzedzeniem. Dodatkowo w rankingu ogólnym inne wagi mają punkty za prognozy poszczególnych wskaźników (największe znaczenie mają przewidywania zmian PKB i CPI, najmniejsze zaś salda obrotów bieżących). Te zasady sprawiają, że Paweł Mizerski, który był w ub.r. bezkonkurencyjny w prognozowaniu salda obrotów bieżących i dynamiki inwestycji, w rankingu ogólnym uplasował się dopiero na 16. pozycji. Poprzednią edycję konkursu, dotyczącą prognoz koniunktury w 2013 r., wygrali Łukasz Tarnawa i Aleksandra Świątkowska z Banku Ochrony Środowiska przed zespołami Banku Millennium (głównym ekonomistą jest tam Grzegorz Maliszewski) i Banku Zachodniego WBK (głównym ekonomistą jest Maciej Reluga). Rok wcześniej triumfował Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, przed Ignacym Morawskim z Polskiego Banku Przedsiębiorczości (obecnie BIZ Bank) i Pawłem Mizerskim z AXA TFI. W 2011 r. najlepszym wyczuciem tętna gospodarki wykazali się Dariusz Winek z BGŻ, Radosław Cholewiński z domu maklerskiego Trigon oraz Ernest Pytlarczyk z BRE Banku (obecnie mBank). Ciekawostką jest, że w pierwszej edycji konkursu najlepszy okazał się zespół ekonomistów z Banku Pekao, którym kierował wówczas Andrzej Bratkowski, od stycznia 2010 r. członek Rady Polityki Pieniężnej.

Pytania do Przemysława Kwietnia, głównego ekonomisty X-Trade Brokers

W I kwartale br. polska gospodarka urosła o 3,6 proc. rok do roku, czyli nieco bardziej, niż oczekiwała większość ekonomistów, także pan. Jakie ma pan oczekiwania na kolejne kwartały?

Struktura wzrostu PKB w I kwartale była korzystna, jego motorem były inwestycje i handel zagraniczny. To dobrze rokuje na przyszłość, ale też na dłuższą metę taka sytuacja, że jednocześnie mamy boom inwestycyjny i poprawę bilansu handlowego, nie może się utrzymać. Inwestycje są bowiem dość importochłonne. Poza tym, ożywienie gospodarcze w Europie Zachodniej jest widoczne, ale wciąż jest dość kruche. W Niemczech, które są naszym głównym partnerem handlowym, koniunktura nie jest zła, ale nie jest też tak dobra jak na początku tej dekady, gdy niemiecka gospodarka szybko wyszła z kryzysu dzięki eksportowi na rynki wschodzące. A dziś największe z tych rynków przeżywają pewne trudności.

Sądzi pan, że II kwartał przyniesie spowolnienie tempa wzrostu?

Sądzę, że II kwartał będzie podobny do I kwartału, z tym że motorem wzrostu PKB będzie raczej popyt wewnętrzny, w tym inwestycyjny. Ogólnie, w całym 2015 r. spodziewam się wzrostu PKB w tempie nieco powyżej 3,5 proc.

Jak długo w kontekście tak szybkiego tempa wzrostu gospodarki utrzymać się może deflacja?

Ceny powinny przestać spadać pod koniec lata, w sierpniu lub wrześniu. Wiosną przyszłego roku inflacja może już wrócić do celu NBP (2,5 proc. – red.), ale będzie to w dużej mierze statystyczny efekt bazy, związany z odbiciem cen ropy naftowej. Dlatego ten wzrost inflacji nie okaże się raczej trwały. W kolejnych miesiącach, tj. do końca 2016 r., dynamika cen konsumpcyjnych zakotwiczy się gdzieś między 1 a 1,5 proc. rocznie.

Czy to oznacza, że nie spodziewa się pan szybkiego spadku stopy bezrobocia, sprzyjającego wzrostowi płac i w efekcie silniejszej presji inflacyjnej?

Przez ostatnie dwa–trzy lata stopa bezrobocia rejestrowanego spadała nieco bardziej, niż sugerowało tempo wzrostu zatrudnienia, co może świadczyć o niższym wzroście aktywności na rynku pracy niż moglibyśmy oczekiwać w sytuacji ożywienia gospodarczego. Dość szybkie tempo wzrostu gospodarki powinno jednak sprawiać, że liczba aktywnych zawodowo (pracujących lub poszukujących pracy – red.) będzie rosła, co będzie hamowało spadek stopy bezrobocia. Dlatego zakładam, że będzie ona nadal malała, ale nie w takim tempie jak dotychczas. Mimo to nie wykluczam, że jeszcze w tym roku – a w przyszłym już na pewno – stopa bezrobocia spadnie poniżej 10 proc. (w maju, wg wstępnych danych, wyniosła 10,8 proc. – red.).

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy