Coraz więcej instytucji finansowych rewiduje podejście do kredytowania węglowych aktywów. Czy ten trend będzie się pogłębiał?
Dziś podobne pytania zadają nam przedstawiciele funduszy inwestycyjnych. Rzeczywiście, europejskie i światowe banki zaczynają wprowadzać limity, jeśli chodzi o udział finansowania udzielanego inwestycjom opartym na węglu. To jest jeden z trendów, które pojawiają się na horyzoncie na fali dyskusji dotyczącej zmian klimatu i modyfikowania polityk energetycznych wielu krajów w kierunku odnawialnych źródeł.
Jestem jednak przekonany, że nie zabraknie też takich banków, które zobaczą swoją szansę w finansowaniu węglowych bloków. Dostępne finansowanie może się skurczyć, ale nie zniknie zupełnie. Większy problem ze zdobyciem środków może się pojawić w przypadku nowych projektów elektrowni opalanych węglem. Te obecnie prowadzone mają już w większości zapewnione źródła finansowania.
Ale według mnie prędzej czy później będą musiały zostać stworzone ramy do inwestowania w energetykę węglową, czyli pojawi się system wspierający czy to w postaci płatności za moc, czy kontraktu różnicowego. To zwiększy możliwości finansowania projektów.
PGE spisała na straty aktywa warte prawie 9 mld zł oparte na węglu brunatnym. Podobne odpisy robiły kilka lat temu koncerny europejskie. Czy to znaczy, że nasze spółki przejdą tę samą drogę do transformacji?