Ostatnie miesiące przyniosły prawdziwy wysyp autorskich funduszy inwestycyjnych. W najbliższym czasie można się spodziewać kolejnych (w czwartkowym „Parkiecie" pisaliśmy o planach Dominika Gaworeckiego i Michała Szpina).
Po pierwsze, nie ryzykuj
Pod pojęciem „autorskie" rozumiemy portfele prowadzone przez jednego lub kilku rozpoznawalnych zarządzających, których doświadczenie i styl pracy determinują strategię produktu. W tym gronie są zarówno fundusze zakładane przez zarządzających rozpoczynających pracę „na swoim" – rezygnujących z zatrudnienia w TFI na rzecz realizacji własnych pomysłów, jak i fundusze zarządzane przez etatowych pracowników TFI, którzy jednak mogą je prowadzić wedle niebenchmarkowych strategii.
Czy warto im zaufać? Stopy zwrotu najnowszych autorskich funduszy, uruchomionych od końca 2014 r., wskazywałyby, że tak. Od stycznia do lipca sześć z ośmiu tego typu produktów osiągnęło zysk. Tylko jeden – InValue FIZ, Adama Drozdowskiego i Piotra Bujko – odnotował naprawdę istotną stratę, rzędu 10 proc. Słaby wynik to efekt złych decyzji alokacyjnych – braku akcji w portfelu podczas wiosennych zwyżek. W lipcu Drozdowski i Bujko wzięli się do odrabiania strat.
Najwięcej, bo 8 proc., zyskał Insignis FIZ Grzegorza Witkowskiego i Marcina Petelskiego.
Biorąc pod uwagę, że niemal wszystkie wspomniane fundusze realizują różne warianty strategii absolutnej stopy zwrotu lub aktywnej alokacji (tylko Trigon Globalni Liderzy Wzrostu FIZ jest funduszem akcji zagranicznych), minione miesiące są bardzo dobrym okresem do analizy – na rynkach wiele się działo i trudno było wychwycić wyraźne długoterminowe trendy. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na produkt, który jako jedyny, od stycznia do lipca, w każdym miesiącu wypracował zysk – Global Bond FIZ Arkadiusza Bogusza.