JP Morgan uważa, że dywergencja między amerykańskim i pozostałymi rynkami akcji, jaka występowała w ostatnim czasie, jest czymś niespotykanym i wkrótce powinna ustąpić. Chodzi o to, że od początku roku giełda w USA radzi sobie znacznie lepiej od giełd m.in. z rynków wschodzących. Indeks S&P 500 wzrósł od początku stycznia o 7 proc., podczas gdy jednostka funduszu ETF iShares MSCI Emerging Markets staniała o ponad 9 proc. – Ostatnia rozbieżność notowań amerykańskich akcji w stosunku do reszty świata jest bezprecedensowa w historii. Jeśli spojrzymy na impet cenowy, jest on pozytywny dla amerykańskich akcji, a negatywny dla Europy i rynków wschodzących we wszystkich istotnych okresach obserwacji, to jest dla jednego, 3, 6 i 12 miesięcy. To nigdy wcześniej się nie zdarzało – zauważył Marko Kolanović, analityk JP Morgan Chase.

Ponieważ różnica w zachowaniu rynku w Stanach i pozostałych na świecie jest tak niespotykana, analitycy uważają, że prawdopodobieństwo tego, że taka zależność się utrzyma, jest bardzo niewielkie. Oznacza to zdaniem Kolanovicia, że albo indeksy w USA spadną, albo akcje na emerging markets i w Europie wyraźnie zdrożeją.

Z drugiej strony dalsza eskalacja wojny handlowej pomiędzy USA a Chinami może niekorzystnie odbić się na światowych giełdach,  doprowadzając do spadków. Jednak JP Morgan przewiduje pozytywne zakończenie konfliktu. Dlatego bank zarekomendował swoim klientom inwestycję w grudniowe opcje kupna jednostek funduszu ETF iShares MSCI Emerging Markets, a także zakup instrumentów pochodnych, które dają zyski, jeśli giełdy w Europie i na rynkach wschodzących do końca roku będą zachowywać się lepiej niż S&P 500.