Giełda w Bukareszcie chce wejść do obrotu

Rumuni coraz poważniej zastanawiają się nad rozwiązaniem zarzuconym przez polski rząd: wprowadzeniem akcji rodzimej giełdy do obrotu publicznego

Publikacja: 02.06.2009 08:01

Giełda w Bukareszcie chce wejść do obrotu

Foto: GG Parkiet

Parkiet w Bukareszcie omijała jak dotąd przetaczająca się przez Europę Środkową fala konsolidacji. Dziś udziałowcy Bursa de Valori Bucuresti nabierają przekonania, że w dynamicznie zmieniającym się otoczeniu nie mogą zasypiać gruszek w popiele. Wymieniają władze spółki i myślą o przeprowadzeniu oferty publicznej.

Na ostatnim walnym zgromadzeniu akcjonariuszy BVB przyjęto kilka ważnych decyzji. Z funkcji prezesa odwołano Petru Pruneę, a w jego miejsce do zarządu powołano Octaviana Molnara, wicedyrektora domu maklerskiego IFB Finwest. Ten pierwszy musiał odejść w związku z orzeczeniem nadzoru finansowego, który zakazał mu pełnienia przez pięć lat jakichkolwiek funkcji związanych z rynkiem kapitałowym. Przyczyną były nieprawidłowości w jednym z domów maklerskich w czasie, gdy kierował nim Prunea.

[srodtytul]Oferta i dostępność rynku[/srodtytul]

Jednak w kwestii najważniejszej tym razem zgromadzenie jeszcze nie głosowało. Debiut BVB na własnym parkiecie był natomiast przedmiotem szerokich dyskusji. Wynajęta kancelaria prawna przedstawiła kilka wariantów zmian, a w ciągu najbliższych 10 dni będą toczyć się rozmowy między ważniejszymi akcjonariuszami. Część z nich, z Molnarem na czele, chciałaby przeprowadzenia oferty publicznej jeszcze w tym roku. W tym celu należy zmienić statut spółki, usuwając m.in. zapis o prawie pierwokupu akcji przez dotychczasowych udziałowców.

– Pewnie za parę miesięcy odbędzie się kolejne walne zgromadzenie, na którym mogą zapaść konkretne decyzje o IPO – powiedział w rozmowie z „Parkietem” Valerian Ionescu, szef departamentu rynków finansowych w Banca Comerciala Romana, który również ubiegał się o fotel prezesa giełdy. Jego zdaniem, domy maklerskie będące udziałowcami BVB, stoją wobec jeszcze jednego pilnego wyzwania: modernizacji platformy transakcyjnej. – Dziś każdy inwestor musi mieć oddzielny rachunek w centralnym depozycie, co w kolejnych latach grozi jego przeciążeniem. Ponadto na rumuńskim rynku nie mogą handlować niektórzy zagraniczni brokerzy, gdyż rachunek w depozycie może otworzyć tylko krajowa instytucja – zaznaczył Ionescu.

Reklama
Reklama

[srodtytul]Raczej bez inwestora[/srodtytul]

Poprzedni prezes giełdy Stere Farmache prowadził rozmowy na temat wejścia do spółki inwestora strategicznego. Molnar dał się już poznać jako zwolennik niezależności krajowego parkietu. – Musimy uważać, aby uniknąć wrogiego przejęcia – przestrzegł na łamach dziennika „Business Standard”. Na razie statut BVB mówi, że nikt nie może posiadać więcej niż 5 proc. jej akcji. Zdaniem Ionescu, usunięcie tego zapisu jest możliwe, ale dziś mało prawdopodobne.

[ramka][b]Rynek na razie sparaliżowany[/b]

Rumuńska giełda jest klinicznym przykładem rynku, który jesienią prawie zamarł. Wątły kapitał zagraniczny odpłynął prawie w całości, a liczba inwestorów krajowych spadła dramatycznie. Od tej pory obroty rosną powoli. Od stycznia do kwietnia wyniosły 1,4 mld lejów (1,4 mld zł), wobec 123 mld zł na GPW.[/ramka]

Gospodarka światowa
PKB Japonii rośnie, ale niepewność polityczna szybciej
Gospodarka światowa
Czy rynek traci cierpliwość do rządu Partii Pracy?
Gospodarka światowa
Funt zyskiwał wobec dolara, ale tracił wobec euro i złotego. Jakie są dla niego prognozy?
Gospodarka światowa
Podział Kraft Heinz. Buffett rozczarowany
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Gospodarka światowa
Rezygnacja brytyjskiej wicepremier po zaniżeniu podatku od zakupu domu
Gospodarka światowa
Zamówienia w niemieckim przemyśle załamały się w lipcu. Spadły aż o 2,9 proc.
Reklama
Reklama