Wcześniej prognozy wzrostu dla Chin podniosły też Goldman Sachs (do 8,3 proc.), Morgan Stanley (do 7 proc.) i UBS (do 7,5 proc).
Zdaniem Banku Światowego, który wcześniej zapowiadał na 2009 rok wzrost PKB w Chinach na poziomie nie wyższym niż 6,5 proc., sytuacja gospodarcza w tym kraju okazała się lepsza niż prognozowano, przede wszystkim dzięki skuteczności „skrajnie ekspansywnej” polityki fiskalnej i monetarnej prowadzonej przez władze, a także dzięki szybkiemu wdrożeniu tzw. pakietu stymulacyjnego, przewidującego wpompowanie w gospodarkę, przede wszystkim w infrastrukturę, 585 mld USD. Spowodował on rekordowe zwiększenie akcji kredytowej i przyspieszenie inwestycji.
Przedstawiając prognozy banku na wczorajszej konferencji prasowej w Pekinie, główny ekonomista BŚ zajmujący się problematyką chińską Ardo Hansson zastrzegł jednak, że jest jeszcze ciągle „zbyt wcześnie”, by twierdzić, iż obecna sytuacja w gospodarce Chin zapowiada powrót do „stałego szybkiego wzrostu”. Tym bardziej – jak podkreślił – że chińska jest ściśle zintegrowana ze światową. Skutkiem globalnej recesji jest drastyczny spadek chińskiego eksportu. W maju sprzedaż chińskich towarów zmniejszyła się już siódmy miesiąc z rzędu i to w rekordowym tempie 26,4 proc. w stosunku rocznym. W tej sytuacji głównym czynnikiem rozwoju chińskiej gospodarki są i przez jakich czas jeszcze pozostaną wydatki rządowe.
Przedstawiciel BŚ wyraził też opinię, że „nie ma potrzeby, a nawet byłoby nieodpowiednie” zwiększanie jeszcze w tym roku programu stymulacyjnego. Konsumpcja zapewne trochę spadnie, zmniejszą się też płace i zatrudnienie, a władze powinny zostawić sobie możliwość wsparcia wzrostu w przyszłym roku, jeśli światowa koniunktura znowu pogorszy się.