Ostrzegł nawet, że – jak uczy historia – nadmierna płynność rynków finansowych przy bardzo niskich stopach nieuchronnie prowadziła do powstawania baniek inwestycyjnych.
Tymczasem wcale nie ma pewności, czy rzeczywiście Niemcy, a wraz z nimi cała strefa euro, recesję mają już za sobą. Monachijski instytut Ifo obniżył wczoraj prognozę tempa wzrostu gospodarczego na przyszły rok do minus 0,3 proc. z minus 0,2 proc. prognozowanych przed sześciu miesiącami. Spodziewane przedłużenie recesji uzasadnił malejącymi inwestycjami spółek w maszyny i urządzenia i spadkiem konsumpcji spowodowanym rosnącym bezrobociem. Również instytut RWI z Essen obniżył prognozę przyszłorocznego wzrostu do zaledwie 0,2 proc.
Tymczasem nastroje niemieckich konsumentów poprawiły się w czerwcu drugi raz z rzędu. Indeks GfK wzrósł do 2,9 z 2,6 pkt. Zwyżkowały w tym miesiącu również wskaźniki zaufania zarówno niemieckich przedsiębiorców, jak i inwestorów w nadziei, że redukcje stóp procentowych i program stymulacyjny rządu wyciągną gospodarkę z recesji. Optymizm konsumentów podbudowały też spadające ceny, co zwiększyło siłę nabywczą posiadanych przez nich pieniędzy.
Ifo ostrzega jednak, że wzrost konsumpcji może mieć charakter przejściowy i już na jesieni nastroje znowu pogorszą się, gdyż główne tendencje rozwoju gospodarczego nadal będą spadkowe.
Poprawiły się też nastroje francuskich przedsiębiorców. Indeks ich zaufania wzrósł trzeci raz z rzędu do 75 z 73 pkt w maju. Tymczasem francuscy konsumenci nie oceniają tak różowo rzeczywistości i ich wydatki w maju niespodziewanie spadły o o, 2 proc. w porównaniu z kwietniem, kiedy wzrosły o 0,5 proc.