Brytyjski Urząd Nadzoru nad Sektorem Finansowym (FSA) ogłosił wczoraj nowy kodeks wynagrodzeń, który od początku 2010 roku ma obowiązywać we wszystkich brytyjskich bankach oraz ich zagranicznych oddziałach.
Dotychczasowy system płac, którego filarem były wysokie premie za sukcesy, zdaniem regulatorów zachęcał bankowców do angażowania się w ryzykowne transakcje i przyczynił się tym samym do wybuchu kryzysu. Dlatego FSA chce m.in., aby premie nie stanowiły wielokrotności zasadniczych wynagrodzeń i nie były z góry gwarantowane na cały rok. Instytucje finansowe, które nie podporządkują się tym przepisom, będą musiały utrzymywać wyższe rezerwy kapitałowe.
[srodtytul]Rewolucja w strukturze płac[/srodtytul]
Z obawy przed obniżeniem międzynarodowej konkurencyjności brytyjskich banków, FSA zrezygnował jednak z najbardziej restrykcyjnych propozycji, które znalazły się w opublikowanym w lutym projekcie kodeksu. I tak, regulatorzy nie będą wymagali, aby premie dla poszczególnych pracowników były powiązane z osiągnięciami całego departamentu (lub nawet wynikami banku) i żeby w dwóch trzecich były odłożone w czasie (co miało umożliwić cofnięcie bonusów w przypadku, gdyby transakcje, które w krótkiej perspektywie wydawały się korzystne, po pewnym czasie zaczęły przynosić straty). Zapisy te ostały się w kodeksie jedynie w formie „zalecanych najlepszych praktyk”.
FSA liczy się z tym, że nowy kodeks doprowadzi do znacznego wzrostu zasadniczych płac, kosztem premii. Niektórzy eksperci ostrzegają jednak, że pensje podstawowe mogą wzrosnąć nawet dwukrotnie. Gdyby tak się stało, premie byłyby de facto zagwarantowane, a tym samym skutki nowych regulacji byłyby odwrotne do zamierzonych – wskazuje Nicholas Stretch, prawnik z CMS Cameron McKenna.