Podejrzenia inwestorów, jakoby Pekin planował schłodzenie rynku kredytowego, aby nie dopuścić do powstania nowych baniek na rynkach finansowych, doprowadziły w ostatnich tygodniach do przeceny na chińskich giełdach. Indeks Shanghai Composite, który od początku roku do końca lipca skoczył o 85 proc., w tym miesiącu stracił 12 proc. Do wyprzedaży akcji inwestorów skłonił spadek wartości kredytów udzielonych w lipcu przez chińskie banki do 356 mld juanów (149 mld zł). Tymczasem w każdym z poprzednich sześciu miesięcy wartość ta przekraczała 1,2 bln juanów. W efekcie banki udzieliły w tym czasie kredytów o łącznej wartości odpowiadającej 45 proc. półrocznego chińskiego PKB, co walnie przyczyniło się do przyspieszenia tempa wzrostu gospodarczego do 7,9 proc. w II kwartale z 6,1 proc. w I kwartale.
– Fundamenty ożywienia gospodarczego jeszcze się nie utrwaliły, nie możemy więc popadać w nadmierny optymizm – podkreślił premier. Jak zauważył, niemrawy popyt zagraniczny może się utrzymać jeszcze długo, a niewykorzystane moce ograniczają rozwój przemysłu. Tymczasem zastąpienie tych filarów rozwoju chińskiej gospodarki większym popytem wewnętrznym jest w krótkim terminie niemożliwe.