To dobra wiadomość dla rzeszy zadłużonych we frankach polskich kredytobiorców hipotecznych.
Hildebrand, który objął stery Szwajcarskiego Banku Narodowego (SNB) z początkiem tego roku, powiedział, że chociaż SNB nie ma określonego celu dla kursu franka do euro, to będzie z dużą uwagą śledzić zmiany na rynku walutowym.
Słowa te znalazły natychmiastowe odbicie w notowaniach. Helwecka waluta staniała do 1,4795 franka za euro, z 1,4753 dzień wcześniej, czyli o 0,3 proc. – Po takich komentarzach ponownie wzrosła szansa interwencji SNB na rynku – ocenił Geoff Kendrick, dyrektor ds. strategii walutowej w banku UBS w Londynie.
SNB kilkukrotnie interweniował na rynku od marca zeszłego roku. Był to element walki z recesją, gdyż zbyt silny frank oznaczałby poważne kłopoty dla szwajcarskich eksporterów. W ostatnim czasie frank znów jednak zaczął się umacniać. Od 19 grudnia, ostatniego posiedzenia SNB w sprawie polityki pieniężnej, po którym bank zapowiedział wycofanie się z programu skupu obligacji oraz zmiękczył ton wypowiedzi dotyczącej aprecjacji, waluta zyskała do euro około 2,5 proc.
Ponowna zapowiedź walki z umocnieniem to dobra wiadomość dla posiadaczy kredytów walutowych we frankach. Szwajcarski pieniądz w efekcie nie powinien bowiem umacniać się także do złotego. Wczoraj jego kurs wynosił 2,7545 zł i był o 1,1 proc. niższy niż w piątek.