Groźby te wygłosił w Bundestagu (niższej izbie parlamentu RFN) Wolfgang Schaeuble, niemiecki minister finansów. Według Schaeuble BND oraz inne agencje wywiadowcze Niemiec mogą sprawdzać, z kim spekulanci zawierają transakcje oraz w jakim celu to robią. Fundusze hedgingowe są w tym roku bardzo ostro krytykowane przez niemieckich polityków.

Obwiniają je oni o wykorzystanie kłopotów finansowych Grecji (i innych państw z obrzeży strefy euro) do przeprowadzenia ataku spekulacyjnego wymierzonego w unijną walutę. – Nie myślcie, że europejskie waluty nie są prawdopodobnymi celami ataków spekulacyjnych. Nie jest wykluczone, że to się nie zdarzy. Jest to jedna z naszych największych trosk – przekonywał Schaeuble.

Zapowiedź ministra wprawiła analityków w osłupienie. – Nie można brać na poważnie takich sugestii. Mamy już przecież wystarczająco silną regulację rynków. Euro jest zaś słabe nie bez powodu. Po prostu członkowie eurolandu mają poważne kłopoty – twierdzi Heino Ruland, strateg z niemieckiej firmy Ruland Research.

– Używanie agencji wywiadowczych do monitorowania funduszy hedgingowych jest rzeczą kuriozalną. Z pewnością jednak rynki czeka zacieśnienie regulacji, w czym przodować będą Niemcy – wskazuje Christian Tegllund Blaabjerg, główny strateg ds. rynków akcji w Saxo Banku.