Syndykaty GSEE i ADEDY, reprezentujące odpowiednio pracowników sektora prywatnego i publicznego (łącznie około 2,5 mln osób), wezwały do protestów na ulicach Aten. Według szacunków policji, po południu demonstrowało tam około 10 tys. osób.
[srodtytul][link=http://www.parkiet.com/artykul/930009_Slabe_euro_pomoze_Grecji_splacic_dlugi.html]Słabe euro pomoże Grecji spłacić długi[/link][/srodtytul]
Obserwatorzy tłumaczą, że stosunkowo niska frekwencja na wiecach spowodowana jest śmiercią trzech osób podczas poprzedniego strajku generalnego, który odbył się 5 maja. Wówczas na ulice Aten wyległo 100 tys. demonstrantów. „Ludzie się boją, a kryzys gospodarczy ich zmęczył. Ale będą kontynuowali strajki, jeśli rząd będzie forsował reformy obciążające pracowników i emerytów” – powiedział 34-letni pracownik cementowni Giorgos Froutras.
W greckiej stolicy nie funkcjonuje komunikacja miejska, pozamykane są urzędy i szkoły, a także wiele banków. Zamknięte są także główne ateńskie atrakcje turystyczne, w tym Akropol. Szpitale udzielają pomocy tylko w nagłych przypadkach.
W przeciwieństwie do poprzedniego strajku generalnego z 5 maja tym razem do protestów nie przyłączyła się obsługa lotnisk, więc międzynarodowe loty z i do Aten kursują normalnie.