Obie te dane dowodzą, że chińska gospodarka, przynajmniej na razie, nie odczuwa skutków europejskiego kryzysu zadłużeniowego i wciąż nie można wykluczyć jej przegrzania.

Eksport był w maju większy aż o 48,5 proc. niż w takim samym miesiącu przed rokiem, kiedy jednak odnotował rekordowy spadek, o czy należy pamiętać przy analizowaniu opublikowanych właśnie przez urząd celny. Wartość eksportu wyniosła 131,76 mld USD i była największa od września 2008 r., kiedy zbankrutował amerykański bank inwestycyjny Lehman Brothers, co na dobre rozpętało globalną recesję.

Chiński import wrósł w maju o 48,3 proc. do 112,23 mld USD. Nadwyżka w handlu zagranicznym wyniosła 19,53 mld USD i była największa od siedmiu miesięcy. To zapowiada, że nadal będzie utrzymywała się presja na aprecjację juana, którego zaniżony kurs faworyzuje tamtejszych eksporterów.

W maju eksport do Unii Europejskiej wzrósł o 50 proc. w stosunku rocznym, w porównaniu z 29 proc. w kwietniu. Dostawy do USA zwyżkowały o 44 proc. po wzroście o 19 proc. w poprzednim miesiącu. Urząd statystyczny w Pekinie podał, że ceny nieruchomości w 70 miastach Chin wzrosły w maju o 12,4 proc. w stosunku rocznym. Po raz pierwszy od 11 miesięcy wzrost był wolniejszy, ale jego dynamika nadal jest bliska rekordowym 12,8 proc. z kwietnia.

Po tych danych na chińskie giełdy wróciły obawy, że władze energiczniej przystąpią do chłodzenia koniunktury. W Szanghaju indeks spadł o 0,8 proc.