Tej treści wypowiedź Millera na piątkowej sesji forum ekonomicznego w St. Petersburgu to kolejny etap znowu zaostrzającego się sporu między Białorusią a jej większym sąsiadem ze wschodu. Pod koniec maja rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprianow ostrzegał, że Gazprom zerwie współpracę z Białorusią, jeśli ta nie spłaci długu, który do końca roku może wzrosnąć nawet do 600 mln USD.
Wicepremier Białorusi Andriej Kobjakow powiedział, że jego kraj uważa swoje stanowisko w tym sporze za „w pełni uzasadnione”, i dodał, że Białoruś ma „specjalną historię stosunków” z Gazpromem. Prezydent Łukaszenko dokonał jeszcze szerszej analizy historycznej, twierdząc, że Rosja nie może żądać rynkowej ceny za gaz od kraju, z którym razem walczyła z hitlerowskim najeźdźcą.
Premier Rosji Władimir Putin określił te żądania dalszego subsydiowania dostaw energii jako przeszkodę w normalizacji stosunków handlowych między krajami. Przedstawił obliczenia, z których wynika, że Białoruś otrzyma w tym roku od Rosji pomoc w wysokości 4,2 mld USD w postaci niższych od rynkowych cen gazu i ropy.