Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje, że po załamaniu o 11,3 proc. w 2009 r., wolumen światowych obrotów handlowych w tym roku skoczy o 9 proc., a w przyszłym o 6,3 proc. Jeszcze w kwietniu instytucja ta spodziewała się, że odbicie wyniesie odpowiednio 7 i 6,1 proc. Gwałtowny spadek cen frachtu morskiego w ostatnich tygodniach rzuca jednak cień na te optymistyczne prognozy.
[srodtytul]Spowolnienie w Chinach?[/srodtytul]
Wyrażający koszty transportu suchych ładunków masowych indeks Baltic Dry (BDI), postrzegany niekiedy jako prognostyk koniunktury w handlu, w czwartek zniżkował po raz 31. z rzędu. Tak długiej passy spadkowej wskaźnik ten nie odnotował jeszcze nigdy. Od końca maja zanurkował o 54 proc. i po raz pierwszy od maja 2009 r. znalazł się poniżej 2000 pkt.
Po raz ostatni tak gwałtownie BDI zniżkował jesienią 2008 r. – w najgorętszym okresie kryzysu finansowego – gdy w ciągu pięciu miesięcy stracił ponad 90 proc. Obecnie daleko mu do minimum z końca 2008 r. (663 pkt), ale jego załamanie wielu ekonomistów niepokoi. – Motorem spadku BDI zdają się być obawy o spowolnienie w chińskim sektorze metalurgicznym. Ruda żelaza i węgiel koksowniczy odpowiadają za ponad 1/3 suchych ładunków – wyjaśnia Marc Chandler z firmy Brown Brothers Harriman.
Z tezą, że źródłem załamania cen frachtu, jest spadek popytu na surowce w Chinach, zgadza się większość analityków. Nie wszyscy są jednak przekonani, że świadczy to o hamowaniu tamtejszej gospodarki. Obawy takie wzbudziły działania Pekinu, który od kilku miesięcy próbuje ograniczyć akcję kredytową. – Ponieważ ceny kontraktów na rudę żelaza zależą od cen spotowych z poprzedniego miesiąca, Chińczycy mogą się obecnie powstrzymywać od zakupów, aby następnie korzystać z niższych cen. Załamanie BDI może więc być w dużej mierze wynikiem strategicznego myślenia chińskich hut, a nie poważnego spowolnienia gospodarczego – uspokaja w rozmowie z „Parkietem” Michael McHugh, analityk Icap Shipping.