Hongkong okazał się o 55 proc. droższy od brytyjskiej stolicy, która zajęła w tym rankingu trzecie miejsce. W Moskwie ceny mieszkań są o 7,4 proc. wyższe niż w Londynie, a w Nowym Jorku o 15 proc. niższe.

Ceny mieszkań w Hongkongu windowane są przez rekordowo niskie koszty kredytu, brak nowej podaży i napływ kupujących z Chin kontynentalnych. Od początku 2009 r. mieszkania podrożały w Hongkongu o ponad 55 proc., wynika z indeksu obliczanego przez największą na tym rynku agencję nieruchomości Centaline Property Agency. – Ceny będą jeszcze rosły przez rok do półtora roku – uważa Simon Smith, szef mającej siedzibę w Hongkongu firmy monitorującej azjatycki rynek nieruchomości.

W listopadzie władze Hongkongu przystąpiły do walki z inflacją, chcąc nie dopuścić do nadmiernego pęcznienia bańki na rynku nieruchomości. W tym celu podniesiono podatki i koszty ubezpieczenia. Szef regionalnych władz Donald Tsang obiecał też jednak udostępnianie deweloperom nowych działek budowlanych, tak by co roku można było tam budować 20 tys. mieszkań.

Indeks Hang Seng Property, w skład którego wchodzą akcje siedmiu największych deweloperów w mieście, od początku 2009 r. zyskał 76 proc., po spadku do ponadczteroletniego minimum w czasie globalnego kryzysu kredytowego. Akcje firmy Cheung Kong, kontrolowanej przez najbogatszego w Hongkongu Li Ka-shinga, zdrożały w tym okresie o 45 proc.