Od początku roku większe zainteresowanie inwestycjami w Londynie wykazują bogaci Grecy i Hiszpanie, których gospodarki cienko przędą, a także Azjaci szukający w tych nieruchomościach zabezpieczenia swoich pieniędzy przed inflacją.

– Londyn przyciąga inwestorów zaniepokojonych niestabilnością polityczną i finansową na ich rodzimych rynkach – uważa Liam Bailey, szef działu rezydencji w firmie Knight Frank LPP. – Obalenie dyktatorów w Tunezji i Egipcie, rosnące napięcie w Libii, Bahrajnie, czy Jemenie zapewne skierują więcej pieniędzy z Bliskiego Wschodu do Londynu, bo bogaci będą szukać schronienia dla swoich majątków - dodał.

Liczba narodowości, których przedstawiciele kupili luksusowe nieruchomości w Londynie wzrosła z 46 w 2009 r. do rekordowych 61 w ub.r. W 2005 było ich zaledwie 30. Grecy i Hiszpanie znaleźli się wśród pięciu narodowości, których inwestycje wzrosły najbardziej. Poza nimi w tej piątce znaleźli się kupcy z Uzbekistanu, Hongkongu i Stanów Zjednoczonych.

W ciągu roku ceny w tym segmencie rynku wzrosły o 8 proc. Najdroższą ulicą w Londynie jest Victoria Road w dzielnicy Kensington, gdzie dom kosztuje średnio 6,43 mln funtów.

Popyt na londyńskie domy wzrósł także dlatego, że brytyjski rynek stał się tańszy dla obcokrajowców po osłabieniu się kursu funta o 13 proc. od września 2008 r., kiedy bankructwo nowojorskiego banku inwestycyjnego Lehman Brothers na dobre rozpętało globalny kryzys finansowy.