Przy jednym stole zasiądą z jednej strony przedstawiciele władz Portugalii: minister finansów Fernando Teixeria dos Santos oraz rzecznik tymczasowego rządu Pedro Silva Pereira. Po drugiej stronie zasiądą: Juergen Kroeger, który reprezentować będzie Komisję Europejską, Rasmus Rueffer z Europejskiego Banku Centralnego oraz Dane Poul Thomsen reprezentujący Międzynarodowy Fundusz Walutowy. W tym zestawieniu szczególnie ostatnia postać rzuca się w oczy. Thomsen brał już udział w podobnych rozmowach rok temu, kiedy to ustalano warunki na jakich pomoc otrzymała Grecja.
Po dzisiejszym spotkaniu dowiemy się w końcu ile wyrzeczeń będzie kosztowała obiecana pomoc. Kiedy prawie miesiąc temu parlament Portugalii odrzucił ostatnią próbę ratowania własnych finansów jasne się stało, że w strefie euro pojawił się kolejny kraj, który nie poradzi sobie bez pomocy. Odrzucony projekt zakładał redukcje deficytu do poziomu 4,6 proc. PKB w 2011 r. Dzisiaj jest to już praktycznie niewykonalne. 2010 r. Portugalczycy zamykali z wynikiem 8,6 proc. PKB wobec planowanych 7,3 proc. Całkowity dług wzrósł, wtedy do 159,5 mld euro. Przedstawiciele UE i MFW informują, że nie będzie żadnej taryfy ulgowej i podobnie jak tak miało miejsce w Grecji czy w Irlandii w zamian za pomoc rząd w Lizbonie zobowiązać się będzie musiał nie tylko do drastycznych cięć w wydatkach, ale także do przeprowadzenia programu prywatyzacji oraz podniesienia podatków. Wszystko wskazuje więc na to, że reformy jakie będą musieli przeprowadzić Portugalczycy będą bardziej drastyczne niż ich własny projekt, który sami odrzucili.
Portugalia będzie trzecim krajem strefy euro, który otrzyma międzynarodową pomoc. Jej wartość ustalono wstępnie na 80 mld euro.
[srodtytul]Fińskie Weto [/srodtytul]
Nie tylko Portugalczycy mają problemy. W Europie rośnie liczba krajów, które bardzo sceptycznie podchodzą do uprawianej dotąd polityki. O ile może nie dziwić fakt, że w ratowaniu strefy euro nie chcą partycypować, nie należący do unii walutowej, Brytyjczycy o tyle sprzeciw ze strony Finlandii byłby już bardzo niepokojący. Przetasowanie na scenie politycznej w wyniku niedzielnych wyborów znacznie to ryzyko przybliżyło. W ich wyniku trzecią największą siłą polityczną w tym skandynawskim kraju została partia Prawdziwi Finowie. Ugrupowanie to znane jest ze swoich eurosceptycznych poglądów i już wielokrotnie krytykowało europejskie mechanizmy pomocy. Pojawienie się nowej siły już zachwiało sytuacje w Finlandii.