Ale jednocześnie zaprezentuje plan znacznie głębszego cięcia deficytu budżetowego USA, niż Kongres zażądał na początku sierpnia – oświadczył wczoraj Biały Dom.
Na przełomie lipca i sierpnia Kongres zgodził się na podwyżkę limitu długu publicznego USA, bez której Waszyngtonowi groziła niewypłacalność. Uzgodniono wówczas, że w trybie natychmiastowym limit zostanie podniesiony o 900 mld USD (z 14,3 bln USD), w zamian za co rząd wprowadzi oszczędności, które w ciągu dekady obniżą deficyt budżetowy o zbliżoną kwotę, a następnie powołana zostanie specjalna komisja kongresowa, która do listopada znajdzie kolejne 1,5 bln USD oszczędności. Jeśli zostaną przyjęte przed Bożym Narodzeniem, limit długu wzrośnie o dalsze 1,5 bln USD.
Agencja ratingowa Standard & Poor's uznała te plany za niewystarczające, aby uzdrowić finanse publiczne USA, wskutek czego pozbawiła kraj najwyższej oceny wiarygodności kredytowej. Według niej deficyt budżetowy w USA powinien zostać ograniczony o 4 bln USD w ciągu dekady.
Na razie nie wiadomo, jak duże oszczędności zaproponuje Obama. Ale jego rzecznik Jay Carney zapowiedział, że złożą się na nie zarówno zmiany w systemie świadczeń społecznych, jak i w systemie podatkowym. To gwarantuje, że propozycje Białego Domu wzbudzą kontrowersje. Spór o podwyżkę limitu zadłużenia przedłużał się do ostatniej chwili m.in. z powodu odmiennych wizji głównych sił politycznych, gdzie należy szukać oszczędności.
Ekonomiści nie spodziewali się, aby rząd mógł w jakiś sposób pobudzić koniunkturę w tamtejszej gospodarce. Stymulacyjnych działań spodziewano się jedynie po Rezerwie Federalnej. – Chcemy agresywnie redukować deficyt budżetowy, aby w bliższej perspektywie móc zapłacić za kroki potrzebne do pobudzenia gospodarki – oświadczył jednak Carney na antenie MSNBC.