Hiszpański urząd statystyczny poinformował, że tamtejsze PKB wzrosło w drugim kwartale o 0,2 proc. w ujęciu kwartalnym w porównaniu z 0,4 proc. w pierwszym kwartale. W porównaniu do sytuacji sprzed roku gospodarka rozwijała się w tempie 0,7 proc. – w pierwszym kwartale wzrost wyniósł 0,9 proc.
- Niezmiennie uważamy, że Hiszpania będzie się rozwijać w bardzo wolnym tempie - mówi cytowany przez agencję Reuters – Ben May, ekonomista Capital Economics. - W najlepszym wypadku potrwa to co najmniej dwa kolejne kwartały, ale nie można wykluczyć również recesji.
Oficjalne rządowe prognozy zakładają na cały bieżący rok wzrost sięgający 1,3 proc. Komisja Europejska jednak już wiosną tego roku szacowała, że PKB wzrośnie zaledwie o 0,8 proc. w porównaniu do ujemnego wyniku - 0,1 proc. z 2010 roku. Także średnia prognoza rynkowa mówi o podobnym wzroście.
W tej sytuacji obniżka deficytu będzie bardzo trudna. Według szacunków KE hiszpański deficyt miał się w tym roku zmniejszyć z 9,2 proc. PKB w 2010 roku do 6,3 proc. PKB w tym i 5,3 proc. PKB w 2012 roku. Zadłużenie jednak nadal będzie się zwiększać. W ubiegłym roku wyniosło ono 60,1 proc. PKB, w tym ma już skoczyć do 68,1 proc. PKB, a w przyszłym sięgnąć 71 proc. PKB.
Ekonomiści podkreślają jednak, że dobrą informacją dla hiszpańskiej gospodarki jest odnotowywany ciągle, stosunkowo wysoki eksport i rosnące wydatki gospodarstw domowych. Zła informacja jest jednak taka, że w kraju utrzymuje się wysokie, 21-procentowe bezrobocie i spada wartość rozporządzalnego dochodu. Wyższe wydatki Hiszpanów wynikają zatem z faktu, że naruszyli oni swoje oszczędności. - Mamy prawdopodobnie znowu do czynienia z wydawaniem oszczędności lub oszczędzaniem mniejszych kwot, a to w żadnym wypadku nie jest długoterminowe rozwiązanie – dodaje May.