Wall Street nie stosuje się do własnych rad udzielanych inwestorom indywidualnym i firmom. Pracownicy pięciu tamtejszych największych instytucji finansowych odkładając na starość własne pieniądze nie respektują podstawowego kanonu inwestowania, czyli dywersyfikacji. Okazuje się, że w niektórych przypadkach na rachunkach w programach 401(k) największą część aktywów stanowią akcje firm w których pracują, zaś w ubiegłym roku ich łączne straty z tego powodu wyniosły ponad 2 miliardy dolarów. Nie uwzględniają one akcji, które zatrudnieni otrzymują w formie premii.

W przypadku banku inwestycyjnego Morgan Stanley jego akcje wnoszone  przez obecnych i byłych pracowników na rachunki w ramach 401(k) przed ubiegłorocznymi spadkami stanowiły aż 24 proc. wszystkich aktywów. Był to najwyższy odsetek wśród gigantów z Wall Street. W 2011 na tych papierach pracownicy Morgan Stanleya stracili 570 milionów dolarów, kiedy kurs zanurkował o 44 proc. O setki milionów dolarów zubożeli też ich koledzy z JPMorgan Chase i Citigroup. Na koniec 2010 roku  udział akcji JPMorgan na rachunkach 401 (k) jego pracowników wynosił 18 proc., w przypadku Bank of America było to 13 proc., zaś Goldman Sachs Group i Citigroup odpowiednio 8 i 2 proc.

Wall Street nie wyciągnęła wniosków z bankructwa Enrona, którego pracownicy na rachunkach emerytalnych mieli akcje tej firmy.