W amerykańskiej gospodarce przybyło w minionym miesiącu 114 tys. etatowych miejsc pracy, a w sierpniu 142 tys. – więcej niż pierwotnie szacowano – podał w piątek Departament Pracy. Bardziej niż prognozowano zwiększyły się też stawki godzinowe – średnio o 0,3 proc., do 23,58 USD. Ekonomiści przewidywali wzrost stopy bezrobocia do 8,2 proc.

Jej spadek to wynik tego, że prawie 600 tys. Amerykanów podjęło pracę w niepełnym wymiarze godzinowym. Zdecydowali się na to dlatego, że innego zajęcia nie mogli znaleźć, bo koniunktura gospodarcza w USA wciąż jest dość marna.

Wrześniowy wzrost zatrudnienia to zasługa przede wszystkim prywatnych firm usługowych, które stworzyły 114 tys. miejsc pracy. 5 tys. etatów przybyło w firmach budowlanych, a prawie 10 tys. nowych pracowników zatrudniły placówki handlowe. Natomiast 16 tys. miejsc pracy ubyło we wrześniu w amerykańskich fabrykach, po spadku zatrudnienia w tym sektorze o 22 tys. w sierpniu.

Piątkowy raport z amerykańskiego rynku pracy był przedostatnim przed listopadowymi wyborami prezydenckimi. Gdyby październik okazał się tam równie dobry, zwiększyłoby to szanse Baracka Obamy. Lepsze perspektywy zatrudnienia oznaczają bowiem szybszy wzrost płac, a to pozwoli pracownikom zwiększyć wydatki konsumpcyjne, decydujące o dwóch trzecich wzrostu amerykańskiego PKB.