Dymisję złożyłby wówczas wraz z końcem kadencji swoich dwóch zastępców. - Przekazałem już swoją prośbę premierowi, a on uważnie mnie wysłuchał - przyznaje Shirakawa.

Szef japońskiego banku centralnego znajdował się w ostatnich miesiącach pod dużą presją. Rząd Shinzo Abe groził, że ograniczy uprawnienia Banku Japonii, jeśli instytucja ta nie zaangażuje się mocniej w walkę z deflacją. Już wkrótce jednak gabinet Abe zyska szansę na obsadzenie władz banku centralnego ekonomistami przychylniej patrzącymi na plany monetarnej stymulacji gospodarki. Wśród potencjalnych następców Shirakawy wymienia się m.in. Toshiro Muto, szefa think-tanku Daiwa Institute of Research. Był on wcześniej m.in. wysokiej rangi urzędnikiem ministerstwa finansów a do 2008 r. wiceprezesem Banku Japonii. Duże szanse na zostanie nowym prezesem banku centralnego ma również Kazumasa Iwata, również były wiceprezes Bank Japonii. Obaj w ostatnich miesiącach wzywali do tego, by bank centralny silniej stymulował gospodarkę.