– Nie chcę oskarżać tego sektora, wielu jego uczestników robi pożyteczne rzeczy. Ale on też do normalnego funkcjonowania potrzebuje przejrzystości oraz zarządzania ryzykiem – oświadczył Michel Barnier, unijny komisarz rynku wewnętrznego i instytucji finansowych. Zapowiedział w środę w Brukseli uregulowanie zasad działania niebankowych instytucji finansowych, które zajmują się działalnością pożyczkową i depozytową, co nosi zbiorczą nazwą równoległego systemu bankowego. Często takie firmy wykonują podobne usługi jak bank, np. udzielają kredytów konsumpcyjnych czy przyjmują lokaty. Ale nie podlegają coraz bardziej restrykcyjnym wymogom bezpieczeństwa, przez co stanowią nieuczciwą konkurencję dla banków. A dla gospodarki stanowią źródło ryzyka systemowego, bo mówimy o sektorze, którego aktywa równe są połowie aktywów banków. W 2011 r. było to 51 bilionów euro, z czego 17,5 bln euro przypadało na USA, 16,8 bln euro na strefę euro i 6,8 bln euro na Wielką Brytanię.
Komisja Europejska, zgodnie ze światowymi pokryzysowymi trendami nadzorczymi, chce wprowadzić do równoległej bankowości więcej regulacji i więcej bezpieczeństwa.
Najpierw fundusze rynku pieniężnego
Bruksela zaczyna od funduszy rynku pieniężnego, które zarządzają w sumie 1 bilionem euro. To instytucje niezwykle pożyteczne dla dyrektora finansowego każdej korporacji, który musi zarządzać płynną gotówką. Na kilka dni lokuje pieniądze w takim funduszu, potem je wypłaca, żeby np. wypłacić pensje pracownikom. Ale pieniądz cały czas pracuje i przynosi dodatkowe zyski, których nie byłoby na standardowym koncie bankowym. Fundusz rynku pieniężnego może mu taką płynność zapewnić, bo inwestuje w krótkoterminowe papiery korporacji, rządów czy samorządów.
Dla każdej ze stron jest to operacja korzystna, dla całej gospodarki również. Problem pojawia się jednak, gdy fundusze rynku pieniężnego tracą płynność. Tak było w 2008 roku w USA po upadku Lehman Brothers, do braku płynności na mniejszą skalę doszło też w UE w 2011 roku. W Europie sytuację uratowały banki, będące często współwłaścicielami takich funduszy, bo po prostu w trybie pilnym wpompowywały w nie dodatkowe kapitały. Ale formalnie nie mają takiego obowiązku.
Bez zakazu
W przyszłości więc fundusze będą musiały spełniać bardziej restrykcyjne wymogi. 10 proc. ich aktywów musi być utrzymywane w lokatach do 1 dnia, a 20 proc. – do 1 tygodnia. KE przyjrzała się też działalności bardziej ryzykownych funduszy stałej wartości. To te, które obiecują, że niezależnie od rozwoju wydarzeń, zawsze za 1 euro akcji, dostaniemy w razie wycofania się z funduszu 1 euro. – Mogą dalej istnieć, ale muszą spełnić warunek – powiedział Barnier. Muszą stworzyć tzw. stały bufor płynności, co podroży koszty ich działania.