Według źródeł cytowanych przez Reutera rząd Shinzo Abego na podgrzewanie koniunktury może wydać nawet 5 bln jenów (159 mld zł). Miałoby to zrekompensować wpływ na gospodarkę planowanej na kwiecień 2014 r. (wtedy w Japonii rozpoczyna się rok fiskalny) podwyżki stawki podatku konsumpcyjnego z 5 do 8 proc.
Urzędujący od grudnia ub.r. Abe zdecydował się na zaostrzenie polityki fiskalnej, aby zrównoważyć budżet i w dłuższej perspektywie obniżyć dług publiczny, sięgający już 240 proc. japońskiego PKB.Wielu polityków jest jednak przeciwnych podwyżce podatku, ponieważ poprzednią uważają za przyczynę recesji z lat 1998–1999.
Tymczasem priorytetem Abego jest wyciągnięcie japońskiej gospodarki z marazmu, w którym tkwi ona od kilkunastu lat. W tym celu w styczniu ogłosił pakiet stymulacyjny opiewający na 10 bln jenów. Jednocześnie Bank Japonii pod wodzą gubernatora Haruhiko Kurody mocno poluzował politykę pieniężną. Ostatnie dane sugerują, że przynosi to efekty: w II kwartale japońska gospodarka rozwijała się w rocznym tempie 3,8 proc.