Ta wypowiedź pokazuje, że wielu inwestorów nie traktuje już możliwego wyjścia Grecji ze strefy euro jako katastrofy.

Porozumienia w sprawie pomocy dla Grecji wciąż nie ma, ale grecki minister gospodarki George Stathakis przekonuje, że zostanie ono zawarte jeszcze przed prawosławną Wielkanocą (czyli przed 12 kwietnia). By tak się jednak stało, Grecja wciąż musi przedstawić Brukseli realistyczny program reform. Ostatnia jego wersja – przedstawiona na początku tygodnia, idąca na duże ustępstwa wobec eurogrupy – została nieoficjalnie uznana przez unijnych dygnitarzy za „listę życzeń". Czasu na porozumienie jest oczywiście niewiele. 9 kwietnia Grecja ma spłacić Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu 450 mln euro pożyczki. Według nieoficjalnych informacji Generalne Biuro Audytu (grecki odpowiednik NIK) poinformowało rząd, że pieniądze skończą się państwu 15 maja – co i tak jest datą późniejszą, niż się spodziewano.

Ekonomiści z banku Goldman Sachs wskazują, że zamieszanie wokół pomocy dla Grecji mocno uderza w tamtejszą gospodarkę. Odpływ kapitału z kraju w ostatnich trzech miesiącach szacują oni na 15,2 mld USD, co zaowocowało mocnym ograniczeniem dostępu do finansowania dla greckich spółek.