Arora zdecydował się na ten chwalebny gest zaledwie miesiąc po tym, gdy założyciel spółki Masayoshi Son powierzył temu urodzonemu w Indiach byłemu członkowi kierownictwa Google odpowiedzialne stanowisko w firmie, zaznaczając, że widzi w nim swojego następcę. Oczywiście w „odpowiednim" czasie.
Jeśli Arora kupi te akcje, to stanie się drugim po Sonie największym indywidualnym udziałowcem SoftBanku. W zawiadomieniu przesłanym tokijskiej giełdzie Arora stwierdził, że jest to dla niego wielka transakcja i „pociąga za sobą olbrzymie ryzyko, ale jestem zdecydowanie przekonany o przyszłości SoftBank Group".
Jest to dla Arory niewątpliwie znaczący wydatek, bo wprawdzie w Google uchodził za najlepiej wynagradzanego członka kierownictwa, ale rocznie zarabiał około 50 mln USD. A to i tak prawie cztery razy więcej od 16,56 mld jenów, jakie Arora otrzymał w SoftBanku w minionym roku finansowym zakończonym w marcu.