Biorąc pod uwagę iście cesarski statut związków zawodowych we Włoszech, trudno się dziwić temu wyborowi. Problem w tym, że z perspektywy ledwo zipiącej gospodarki Italii jeszcze bardziej cesarski statut powinni mieć turyści, którzy o tym, że najciekawsze zabytki starożytnego Rzymu są zamknięte dla zwiedzających, dowiedzieli się już na miejscu.

– Rzym jest duży, gdybyśmy o tym wiedziały, inaczej zaplanowałybyśmy wycieczkę. Przyjechałyśmy tylko na weekend – lamentują turystki z Polski. – Kupiliśmy bilety wczoraj wieczorem przez internet, żeby nie stać w kolejce. Oczywiście z zakupem nie było żadnego problemu, a o tym, że będziemy mogli je wykorzystać w innym terminie, niż planowaliśmy, dowiedzieliśmy się dopiero na miejscu – to z kolei głos zwiedzających z Anglii.