Inwestorzy odebrali ostrzeżenie Hugo Bossa jako złą wiadomość dla innych luksusowych marek. Klienci z Chin i Hongkongu, którzy dawali aż 40 proc. przychodów tych firm, gwałtownie ograniczyli wydatki.
Szanghajska giełda zmniejszyła się o połowę od czerwcowego szczytu. A polityczna kampania przeciwko ekstrawagancji i walka z korupcją rozpoczęta w 2012 r. przez prezydenta Xi Jinpinga walnie przyczyniły się do spadku wydatków na luksusowe dobra.
Niemiecka spółka wyciskała zyski z Chin, sprzedając tam odzież prawie dwa razy drożej niż w Paryżu. Teraz obniżyła ceny o jedną czwartą, ale to nic nie pomogło, pogorszyło jedynie wizerunek firmy.