W ósmym roku żywota nowojorskiego byka wspierają go tylko buybacki. Spółki z indeksu Standard & Poor's 500 w obecnym kwartale skupią swoje akcje za 165 miliardów dolarów, co będzie bliskie rekordu z 2007 roku.
To wielki kontrast wobec postawy inwestorów indywidualnych, którzy od stycznia z ETF i funduszy inwestycyjnych wycofali już 40 miliardów dolarów, i zanosi się , że ten kwartał będzie jednym z najgorszych w historii pod tym względem.
Wprawdzie poprzednie takie różnice w popycie nie zwiastowały krachu, ale rzadko skutki były tak widoczne jak w okresie minionych dwóch miesięcy, kiedy to akcje amerykańskich spółek zanotowały najgorszy w historii początek roku. W tym czasie spółki trzymały się z daleka od rynku.
- To niebezpieczna sytuacja , kiedy kondycja rynku jest uzależniona tylko od jednego zdarzenia - wskazuje Andrew Hopkins, szef analiz rynku akcji w Wilmington Trust, gdzie klienci ulokowali około70 miliardów dolarów.
Wprawdzie dyskusyjne jest to, czy do zwyżki notowań konieczne jest zaangażowanie inwestorów indywidualnych, ale jest pewne, że w 2016 rynek stał się bardziej burzliwy. Chicago Board Options Exchange Volatility Index zwany indeksem strachu średnio utrzymywał się 32 proc. powyżej poziomu z minionego roku. Podczas 26 sesji spośród 48 zmiany Standard&Poor's500 wynosiły 1 proc. i więcej. Jeśli ten trend utrzyma się obecny rok okaże się najbardziej zmienny od 1938.