Papiery Deutsche Banku traciły we Frankfurcie ponad 5 proc., spadając do najniższego poziomu od 30 lat. W ten sposób inwestorzy reagowali na to, że banki te nie zdały testów wytrzymałościowych (stress testów) przeprowadzonych przez amerykański Fed.
Deutsche Bank i Banco Santander były jedynymi z grupy 32 banków, które testów nie zdały. O ile amerykański regulator wskazał, że mają one obecnie wystarczająco dużo kapitału i zrobiły duże postępy od czasu niezdanych w zeszłym roku testów, o tyle ich plany na wypadek konieczności pozyskania dodatkowego kapitału opierają się na założeniach i analizach, które „nie są rozsądne ani właściwe".
– Współczynniki kapitałowe Deutsche Banku nigdy nie były podawane w wątpliwość. Doceniamy to, że Rezerwa Federalna dostrzegła postępy, jakie poczyniliśmy, i wdrożymy lekcję, jaką dostaliśmy, by wzmocnić nasz proces planowania kapitałowego – deklaruje Bill Woodley, szef amerykańskiej filii Deutsche Banku.
– Nasze wyniki potwierdzają, że Santander Holdings USA ma silny poziom kapitału, który jest o wiele większy od wymaganego minimum. Zrobiliśmy postępy, ale nasze wewnętrzne planowanie kapitałowe, system testów, wewnętrzna kontrola, zarządzanie i nadzór wymagają poprawy – twierdzi Scott Powell, prezes amerykańskiej filii Santandera.
Od początku roku kurs akcji Banco Santander na giełdzie w Madrycie spadł o 25 proc. Akcje Deutsche Banku straciły w tym czasie we Frankfurcie 45 proc. Międzynarodowy Fundusz Walutowy wskazał Deutsche Bank jako pożyczkodawcę będącego największym potencjalnym systemowym zagrożeniem dla światowego systemu finansowego.