Ta branża ma 21-proc. udział w wartości całego indeksu Standard&Poor's500. W okresie trzech lat kapitalizacja Microsoft Corp. i Alphabet Inc. podwoiła się, kapitalizacja Amazona potroiła się a Facebooka wzrosła aż pięciokrotnie.
Wprawdzie dla tych inwestorów, którzy doświadczyli krachu spółek internetowych w 2000 roku może to być sygnałem ostrzegawczym, ale wzlot branży technologicznej może mieć swoje zalety i w pewien sposób świadczy o dobrej kondycji rynku.
Dystans między firmami technologicznymi a następną branżą, czyli bankami jest prawie największy w historii.
Odzwierciedla to malejący wpływ banków, które przed kryzysem finansowym miały dużo większy udział w indeksie. Jest w tym też jądro racjonalne: technologie to branża, która wciąż poprawia zyski.
- Gospodarka jako taka bardziej ewoluuje w stronę technologii, a więc ich większy udział w rynku prawdopodobnie nie jest żadną anomalią – wskazuje Brent Schutte, strateg inwestycyjny segmentu asset management z grupy Northwestern Mutual Life Insurance Co. Nie twierdzi on, że akcje spółek technologicznych są tanie, ale też nie podziela poglądu, iż na tym rynku pojawiło się ryzyko powstania bańki spekulacyjnej.