Pierwsza w 2018 r. sesja na większości azjatyckich giełd upłynęła w optymistycznych nastrojach. W Europie było wyraźnie gorzej. Wiele indeksów balansowało między niewielkimi spadkami a lekkimi zwyżkami. Niemiecki DAX otworzył się na minusie, a później tracił nawet 1,3 proc. Londyński FTSE 100 spadał o około 0,5 proc. Przecena na europejskich giełdach była jednym ze skutków umacniania się euro i funta do dolara. Za 1 euro płacono w ciągu dnia nawet 1,207 USD, czyli najwięcej od trzech lat. Sesja na nowojorskiej giełdzie zaczęła się od zwyżek. Dow Jones Industrial zyskiwał późnym popołudniem 0,5 proc.
– Dolar traci od połowy grudnia, a traderzy zastanawiają się, jak duży będzie wpływ reform podatkowych w USA na gospodarkę. Funt brytyjski sięgnął najwyższego od września poziomu wobec dolara. Europejskie giełdy kiepsko rozpoczęły jednak 2018 rok. FTSE 100 pociągnęły w dół spółki z sektora górniczego, choć przecież napłynęły dobre dane gospodarcze z Chin – twierdzi David Madden, analityk CMC Markets.
Część analityków wskazuje, że wyprzedaż dolara jest testowaniem amerykańskiej Rezerwy Federalnej. – W tym roku dojdzie do wymiany trzech najważniejszych osób w Komitecie Otwartego Rynku Rezerwy Federalnej. Rynki wysyłają więc ich następcom pytanie: „Czy będziecie twardzi?". Trzy lub cztery podwyżki stóp procentowych planowane w USA wydają się być niewystarczające, skoro Europejski Bank Centralny zapowiada, że we wrześniu skończy program QE, a później może zacząć mówić nawet o podwyżkach stóp. EBC staje się agresywniejszy, a Fed zwleka. Nic dziwnego, że euro się umacnia – wskazuje Giles Keating, dyrektor zarządzający Werthstein Institute.
– Inwestorzy zdają się zawczasu dyskontować powtarzany często w ostatnich latach scenariusz, w którym dolar w I kwartale wypada słabo. Dodatkowo spodziewana zmiana na stanowisku szefa Fedu (Jerome Powell przejmie stery na początku lutego, ale pierwsze posiedzenie Fedu z jego udziałem odbędzie się dopiero 21 marca) może nieco ograniczać spekulacje rynku na temat skali posunięć w tym roku. Taki klimat inwestycyjny będzie sprzyjał utrzymywaniu dysproporcji pomiędzy tym, co myśli rynek (jedna pewna podwyżka i niepewna druga), a tym, co uważa Fed (trzy podwyżki w tym roku). Na obecną chwilę rynek wycenia szanse na zacieśnienie polityki w marcu zaledwie na 56 proc. (CME FEDWatch) i najbliższe tygodnie raczej tego nie zmienią – przypomina Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ.