Jeśli negocjacje w tej sprawie przyniosą oczekiwany rezultat, to Wielka Brytania stałaby się pierwszym członkiem Transpacyficznego Partnerstwa (TPP), który nie graniczy ani z Oceanem Spokojnym, ani z Morzem Południowochińskim.

Obecność Wielkiej Brytanii przyczyniłaby się do ożywienia TPP, kluczowej inicjatywy administracji Baracka Obamy, wyglądającej na śmiertelnie ugodzoną wycofaniem z tej inicjatywy przez Donalda Trumpa Stanów Zjednoczonych.

Pozostałych 11 państw członkowskich, w tym Australia, Japonia i Meksyk, w listopadzie postanowiło kontynuować prace nad realizacją tego projektu. Brytyjski minister handlu Greg Hands powiedział gazecie „Financial Times", że nie ma żadnych geograficznych ograniczeń przystąpienia Wielkiej Brytanii do następcy TPP. Przyznał też, że zanim do tego dojdzie, Londyn musi uzgodnić warunki brexitu. JB