OPEC, kartel kilkunastu dużych producentów ropy, w opublikowanym w czwartek comiesięcznym raporcie ocenił, że niezrzeszone kraje zwiększą w tym roku produkcję o 1,15 mln baryłek dziennie, zamiast o niespełna milion baryłek, jak oczekiwał wcześniej. Za tak silny wzrost podaży surowca odpowiadać mają głównie USA. Dla porównania, w ub.r. produkcja ropy poza OPEC zwiększyła się o nieco ponad 0,9 mln baryłek dziennie, do 64,1 mln. Globalna produkcja zwiększyła się w efekcie o 1,5 mln baryłek dziennie, do około 96 mln.
Państwa należące do kartelu, które od ponad roku ograniczają wzrost produkcji ropy, aby podbić jej ceny, w tym roku wstępnie planują zwiększyć ją o 0,2 mln baryłek dziennie, do 33,1 mln. Już w najbliższy weekend kraje OPEC i niektórzy producenci spoza kartelu, w tym Rosja, spotkają się w Omanie, aby omówić swoją strategię. Jej realizacja oznaczałaby bowiem, że przy przewidywanym popycie na ropę na poziomie 98,5 mln baryłek dziennie rynek znajdzie się w równowadze. To zaś nie sprzyjałoby zwyżkom cen. Jednocześnie to właśnie wzrost notowań ropy sprawia, że OPEC oczekuje większej podaży tego surowca w USA.
Na początku roku analitycy przewidywali, że przeciętnie baryłka Brenta będzie kosztowała w tym roku 59,9 USD. W ostatnich dniach niektóre instytucje, m.in. Bank of America i Morgan Stanley, podwyższyły jednak swoje prognozy.