O ile w piątek rentowność włoskich obligacji dziesięcioletnich dochodziła do 2,55 proc., to w poniedziałek rano wynosiła już tylko 2,36 proc. (Po godz. 11 sięgała 2,44 proc.). FTSE MIB, główny indeks giełdy w Mediolanie, otworzył się blisko 2 proc. na plusie, ale nastroje na rynkach były bardzo nerwowe. Już po godz. 11 FTSE MIB tracił 0,3 proc.
W ten sposób inwestorzy reagowali na kryzys polityczny we Włoszech. W niedzielę wieczorem Giuseppe Conte, profesor prawa wyznaczony na premiera w rządzie Ligii Północnej i Ruchu Pięciu Gwiazd, zrezygnował z misji utworzenia gabinetu. Stało się to po tym jak prezydent Sergio Mattarella odmówił zatwierdzenia jako ministra finansów Paolo Savony, ekonomisty twierdzącego, że wejście Włoch do strefy euro było „historycznym błędem". Matrarella argumentował swój sprzeciw tym, że nominacja Savony zagroziłaby stabilności finansowej Włoch i podważyłaby uczestnictwo kraju w unii walutowej. Tego typu weto jest czymś bezprecedensowym, nawet w burzliwej historii włoskiej demokracji.
- W tym kraju możesz być skazanym kryminalistą, oszustem podatkowym i być objętym śledztwem w sprawie korupcji, a pomimo tego zostać ministrem. Ale jeśli krytykujesz Europę , nie możesz być ministrem finansów – stwierdził Luigi di Maio, lider Ruchu Pięciu Gwiazd. Zapowiada on, że zostanie wszczęta procedura impeachmentu prezydenta a później może dojść do nowych wyborów parlamentarnych. Prezydent chce powołać jako premiera technicznego Carlo Cottarellego, byłego oficjela z Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
- To oznacza, że Włochy mogą być pozbawione efektywnego rządu do końca 2018 r. Ten rok może być więc straconym czasem, w którym nie zostaną wdrożone żadne zmiany – prognozuje Wolfgango Piccoli, szef firmy konsultingowej Teneo Intelligence.