Ze wstępnych danych opublikowanych przez amerykański Departament Handlu wynika, że najmocniej do wzrostu przyczyniła się konsumpcja prywatna. Odpowiadała ona za 1,93 pkt proc. wzrostu PKB, a rządowe zakupy oraz inwestycje za 0,35 pkt proc. Negatywnie jednak na wzrost gospodarczy wpłynęły inwestycje i zakupy spółek, które ścięły go o 0,27 pkt proc., i handel zagraniczny, który ściął go o 0,08 pkt proc. Inwestycje biznesowe zmniejszyły się o 1,5 proc. kw./kw. (dane annualizowane), ale był to spadek mniejszy niż w drugim kwartale, gdy wyniósł 6,3 proc. Wzrost konsumpcji natomiast wyhamował z 4,6 proc. w drugim kwartale do 2,9 proc. w trzecim. Dane te mówią więc o spowolnieniu, które zaczęło już też dotykać wydatków konsumenckich, ale sytuacja wciąż nie jest tak zła, jak się obawiano jeszcze kilka miesięcy temu.
Niejednoznaczne są też opublikowane w środę dane firmy ADP dotyczące wzrostu liczby etatów w USA. Mówią one, że w październiku przybyło 125 tys. miejsc pracy, czyli o 15 tys. więcej, niż prognozowano. Dane za wrzesień zrewidowano jednak w dół o 45 tys. do 93 tys.
– Największymi wyzwaniami dla producentów pozostają niepewność związana z handlem oraz znajdowanie wykwalifikowanych pracowników – twierdzi Michael Shapiro, główny ekonomista amerykańskiego Narodowego Stowarzyszenia Producentów.
– O ile nadal myślimy, że recesji uda się uniknąć, o tyle ostatnie sondaże koniunktury biznesowej sugerują spowolnienie wzrostu PKB do około 1 proc. w czwartym kwartale, co będzie wystarczające, by Fed dokonał w grudniu finałowej obniżki stóp procentowych o 25 pkt baz. – prognozuje Andrew Hunter, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics.