Czwartkowy raport jest ciosem dla największej europejskiej gospodarki, która wykazywała już oznaki wychodzenia z okresu dekoniunktury, który w minionym roku przyniósł najsłabsze od 2013 r. tempo wzrostu. Poziom zamówień jest zaś kluczowym wskaźnikiem dotyczącym przyszłości.

Wprawdzie rząd podniósł prognozę wzrostu na ten rok niemal dwukrotnie w porównaniu z 2019 r., uzasadniając to ożywieniem na rynku pracy, ale okazało się, że na razie żadnej poprawy nie ma, a pojawiły się nowe zagrożenia. Chiński koronawirus zakłóca międzynarodowy handel, USA znowu grożą nałożeniem ceł na import ze strefy euro, m.in. na niemieckie samochody.

Europejski komisarz do spraw handlu Phil Hogan po raz drugi w ciągu niecałego miesiąca udał się do Waszyngtonu.

Przeprowadzi rozmowy z handlowym przedstawicielem USA Robertem Lightizerem. Chodzi o odnowienie handlowego zawieszenia broni z lipca 2018 r., które coraz bardziej doskwiera administracji Trumpa. Również dlatego, że w minionym roku Unia miała z USA rekordową nadwyżkę handlową w wysokości 178 mld USD.

Przemysł to niecała jedna trzecia niemieckiej gospodarki. Dwa razy większy jest udział usług, a styczniowy PMI dla tego sektora wzrósł do 54,2 pkt z 52,9 w grudniu. Ciepła zima sprzyja też budownictwu, gdzie PMI wzrósł do 54,9 pkt. JB