W zeszłym tygodniu prezydent Filipin Rodrigo Duterte wprowadził kwarantannę w Manili. Przepisy dotyczące ochrony przed epidemią posłużyły do tego, by zamknąć filipińską giełdę. Oficjalnie zrobiono to z troski o zdrowie traderów i pracowników giełdy. Dzień wcześniej PSEi, główny indeks parkietu w Manili,stracił 7,9 proc. Od początku roku spadł o 31 proc. i znalazł się najniżej od 2012 r.
Ramon Monzon, prezes filipińskiej giełdy, zapowiada jednak, że ma nadzieję otworzyć swój parkiet już w czwartek. – Gdyby dano nam szansę przedstawić nasze stanowisko, to prosilibyśmy, by nie objęto nas zamknięciem. Nawet jeśli rynek spada, to lepiej, by był otwarty – powiedział Monzon w rozmowie z agencją Bloomberga.
We wtorek zamknięta została również giełda na Sri Lance. Colombo Stock Exchange będzie prawdopodobnie nieczynna przez trzy dni w związku z wprowadzonymi przez rząd nadzwyczajnymi dniami wolnymi. Czy inne giełdy mogą pójść w ślady parkietów z Kolombo i Manili? W historii zdarzało się już, że giełdy były zamykane z powodu wstrząsów zewnętrznych. W lipcu 1914 r. na kilka miesięcy zamknięto London Stock Exchange (w związku z nadciągającą wojną), kilka innych giełd europejskich oraz nowojorski parkiet NYSE (w związku z paniczną wyprzedażą wywołaną kryzysem w Europie). NYSE była też zamknięta m.in. w dniu zabójstwa prezydenta Kennedy'ego, po nagłym skoku obrotów w ciągu jednej sesji w 1968 r., po zamachach z 11 września 2001 r. (nie pracowała do 17 września 2001 r.) i w czasie huraganu Sandy (29–30 października 2012 r.).
W ostatnich dniach NYSE, warszawska GPW oraz kilka innych giełd deklarowało, że nie zamierza wstrzymywać handlu. Pojawiają się jednak opinie, że może należałoby zamknąć na pewien czas giełdy, by ograniczyć panikę. Argumentem za takim czasowym zamknięciem mogą być doświadczenia z Chin. Tamtejsze giełdy powróciły do pracy po Nowym Roku Księżycowym (obchodzonym przez tydzień) z tygodniowym opóźnieniem. Później ich indeksy doświadczyły panicznej wyprzedaży w mniejszym stopniu niż indeksy z giełd spoza Chin. Shanghai Composite stracił od początku blisko 9 proc., gdy np. koreański KOSPI spadł o 24 proc.
– Biorąc pod uwagę bezprecendensową szybkość załamania cen akcji, pojawiają się sugestie, że giełdy mogą zostać wkrótce zamknięte, jeśli sprawy się nie poprawią – twierdzi John Higgins, analityk Capital Economics.